Sława i pieniądze to dwa czynniki, które niejednemu już zawróciły w głowie. Edyta Wojtczak do dziś nazywana jest ikoną telewizyjnego dziennikarstwa. Kiedy pojawiała się na ekranie wszystkie, oczy skierowane były na nią, w wielkim napięciu oczekiwano jej słów. Wielka popularność, niestety, przekreśliła jej szansę na udane małżeństwo. Dlaczego się nie udało?
Edyta Wojtczak całą swoją młodość poświęciła pracy w telewizji. Widzowie ją kochali, a producenci chętnie angażowali do kolejnych programów. Była piękna i bardzo zdolna. Zawsze perfekcyjnie przygotowana do programu. Pokornie słuchała uwag i może właśnie dzięki temu zaszła tak daleko. Do dziś nazywana jest ikoną dziennikarstwa telewizyjnego. Przez wiele lat była ulubienicą widzów Telewizji Polskiej. Jej kariera rozwijała się z dnia na dzień, jednak Edyta marzyła o czymś jeszcze – szczęściu w życiu prywatnym.
Zakochała się i wyszła za mąż. Jej wybrankiem był o 5 lat starszy kolega z pracy – Jan Szymański, który pracował w pionie technicznym. Edyta była bezgranicznie oddana mężowi. Niechętnie jednak mówiła o prywatnym życiu. Chciała chronić swoje małżeństwo, by cieszyć się jego wyjątkowością z mężem. Jednak on… wolał życie za oceanem, często wyjeżdżał.
Jan miał podobno żal do Edyty, że nie korzysta z popularności, która mogłaby jej otworzyć drzwi do lepszego świata. Dziennikarka jednak zamiast osiadać na laurach, wciąż wyznaczała sobie nowe cele. Cały czas chciała się uczyć, dla siebie była najsurowszym sędzią. – W 1981 roku świat mi się zawalił. Był to dla mnie trudny czas, nie tylko zawodowo – powiedziała w jednym z wywiadów.
To właśnie w tym roku panią Edytę spotkała największa przykrość ze strony ukochanego męża. Zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. Wybrał inne życie, z dala od niej. Dzięki ogromnej popularności i rozpoznawalności żony, Jan wyrobił sobie znajomości i załatwił sobie pracę w USA. Dopiął swego i wyjechał zostawiając Edytę w Polsce.
W 1995 roku Wojtczak pożegnała się z telewizją. Choć mąż nigdy do niej nie wrócił, ona dalej nosi obrączkę na palcu.
Źródło: fakt.pl