Tuż przed świętami wielkanocnymi spadł na Krystynę Jandę (66 l.) ogromny cios. Ale w tym dramacie nie jest sama.
Na początku kwietnia jej świat legł w gruzach. Krystyna Janda (66), wychodząc do pracy, czule pożegnała się z mamą.
Nie spodziewała się, że widzi ją po raz ostatni. Wiadomość o jej śmierci przekazano artystce w Teatrze Polonia, tuż po występie w spektaklu „32 omdlenia”.
Gwiazda z trudem tłumiła łzy. Już samo wspomnienie przygotowań, które z bliskimi poczyniła jakiś czas temu, by za miesiąc świętować 90. urodziny, rodzicielki, sprawiało jej niewyobrażalny ból.
„Krysia kompletnie się rozsypała. Były bardzo zżyte. Mama prowadziła jej dom w Milanówku, pomagała wychować synów, wspierała, gdy zmarł jej mąż i gdy otwierała dwa teatry” – mówi „Na Żywo” jej znajoma.
W tych trudnych chwilach na szczęście nie jest sama. Może liczyć na dzieci: Marię Seweryn oraz synów Edwarda Kłosińskiego –Andrzeja i Adama. Wspiera ją również przyjaciółka Magda Umer (69).
To ona wraz z Krystyną i Zuzanną Łapicką tworzyły niezwykłe trio. Lubiły spędzać razem czas, wyjeżdżać do Włoch. Ale odkąd cztery miesięcy temu Zuzanna przegrała walkę z nowotworem, mają tylko siebie.
Magda dobrze wie, jak wiele znaczyła dla Krystyny matka. Znała je obydwie.
„Od lat mówię, że tylko tej mamy zazdroszczę Krysi. Uwielbiam ją. Kilka razy byłyśmy razem na ważnych wyprawach” – zdradziła Umer.
Po tej ostatniej zostawiła po sobie pustkę.
Źródło: pomponik.pl