Małgorzata Wassermann startuje w wyborach na prezydenta Krakowa z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. W ostatnim wywiadzie polityk wypowiedziała jednak słowa, które według wielu Polaków były symbolicznym odcięciem się od partii Jarosława Kaczyńskiego. Jak jest w rzeczywistości?
Małgorzata Wassermann zdobywa coraz większe poparcie wśród mieszkańców Krakowa, o czym świadczyć mogą liczne sondaże. Nie wiadomo, czy uda jej się zwyciężyć, jednak bez wątpienia nie zamierza się poddawać w tej samorządowej walce.
Czy Małgorzata Wassermann zostanie prezydentem Krakowa?
Co ciekawe, w jednym z ostatnich wywiadów przewodnicząca tzw. komisji ds. Amber Gold ujawniła, że w kampanii chciało jej pomóc wielu bogatych biznesmenów. Jak zapewnia, stanowczo im odmówiła, gdyż do zwycięstwa zamierza dojść w sposób otwarty.
– Chcę wyraźnie powiedzieć jeszcze jedną rzecz: ja nie przyjmuję darowizn, chcę mieć pieniądze na kampanię z klarownego źródła. Najwięksi w Krakowie byli z ofertami finansowymi i zostali przeze mnie wyrzuceni. Jeśli wygram, wszyscy będą traktowani równo. (…)
Oczywiście zawsze będę wdzięczna, jeśli przedsiębiorcy powieszą mój plakat, ale za finansowanie podziękuję – ujawniła Wasserman, aby po chwili w zaskakujący sposób skomentować swoje powiązania z Prawem i Sprawiedliwością.
Wassermann odcięła się od PiS?
– Nigdy nie byłam członkiem PiS. (…) Jestem pracownikiem merytorycznym, a działalność partyjna pozostaje poza zakresem mojego zainteresowania – powiedziała polityk, po czym jednak dodała:
– Co nie znaczy, że się z PiS-em nie identyfikuję – zaznaczyła, sprawiając jednak, że wielu potencjalnych wyborców zaczęło się zastanawiać, czy realnie jest jej ideologicznie i formalnie tak blisko do ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego, jak sama zapewnia.
Co o słowach polityk sądzą członkowie Prawa i Sprawiedliwości? Tego jeszcze niestety nie wiemy, gdyż żaden z nich nie skomentował kontrowersyjnego wywiadu.
Małgorzata Wassermann
Małgorzata Wassermann
Małgorzata Wassermann
Źródło:pikio.pl