Święta to nie tylko czas, w którym staramy się poświęcić więcej czasu rodzinie. Chcemy sprawić, by magia, ciepło i uprzejmość dotarły również do tych, którym na co dzień tego brakuje. Organizujemy spotkania opłatkowe dla osób bezdomnych, robimy paczki dla domów dziecka, zapraszamy do stołu osoby starsze i samotne, które nie mają już swojej rodziny, na zimne miesiące wysyłamy koce i karmę do schronisk. Każdy pomaga, jak może i w jakim stopniu go na to stać.
Podarunki dla sąsiadów
O zwyczaju 7-letniego Kacpra poinformowała jego mama Agnieszka. Na zdjęcie ogłoszenia chłopca trafiłam w Klubie Ochrony Orangutanów Majki, o którym pisałyśmy niedawno. To rosnąca w siłę grupa dzieci i ich rodziców, którzy uświadamiają, że można żyć bez oleju palmowego, którego pozyskiwanie wiąże się z wycinką lasów i śmiercią zwierząt, które w ten sposób pozbawiane są swoich naturalnych siedlisk.
Mama chłopca podkreśla, że to już dla 7-latka tradycja. W każde Święta Kacper „rozsyła sąsiadom świąteczną atmosferę”, a dokładniej na klamkach ich drzwi zawiesza drobne upominki.
– Pomysł na podarunki dla sąsiadów z klatki powstał chyba w 2016 roku. Kacper jest jedynym dzieckiem w klatce i wszyscy bardzo go lubią. Czas przed Bożym Narodzeniem jest idealny, aby okazać innym sympatię i przy okazji przemycić nieco kwestii edukacyjnych. Sąsiedzi dostają podarunki zawsze na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Jakieś drobiazgi, obowiązkowo zawsze z czymś zrobionym samodzielnie przez Kacpra, najczęściej są to kartki z życzeniami – opowiada mama.
I wspomina, że raz na Wielkanoc sąsiedzi dostali „specyficzne” życzenia na wielkich jajkach, które miały być pisankami, ale zostały przez chłopca udekorowane naklejkami Angry Birds. – Wszyscy sąsiedzi reagują bardzo pozytywnie na ten gest i pomysł. Niektórzy są na co dzień dość zimni i oschli, więc ich radość jest też nieco inna niż nasza, spontaniczna. Są też jednak tacy, którzy są bardzo wylewni, obcałowują Kacpra, jakby był ich wnukiem.
Wcześniej chłopiec dostawał w zamian słodkie podarki, czasem, gdy kogoś nie było w domu, niespodzianki podrzucano pod jego drzwi. W tym roku jednak coś się zmieniło. Cała rodzina zaangażowała się w walkę z olejem palmowym, dlatego z diety wyeliminowała te produkty, które go zawierają.
– Teraz już nie jesteśmy wegetarianami, tylko weganami bez palmowego. Większość słodyczy, jakie by Kacper dostał, byłyby wydatkiem zbędnym i prezentem nietrafionym. Postanowiliśmy zatem nieco zmienić akcję i dodatkowo przeprowadzić ją tak, żeby nikogo nie zmuszać do wsparcia naszej mini zbiórki i nie wprowadzać w zakłopotanie, gdy Kapi będzie wręczał podarunek. Wobec tego powstała kartka, która wisi na parterze i każdy sąsiad może ją przeczytać, pod naszymi drzwiami na wyższym piętrze jest miejsce na karmę, a prezenty będą po cichu rozniesione i przyczepione do każdej klamki – opowiada pani Agnieszka.
W tym roku sąsiedzi znajdą na klamkach kartki hand-made i wegańskie ciasteczka korzenne.
Koty z przytuliska dostaną prezent!
– Poprosiliśmy o karmę dla kotów z przytuliska „Koty Niczyje” w Inowrocławiu, a przy okazji zaznaczyliśmy, że olej palmowy można wykluczyć z diety i da się bez niego żyć. Kartka na klatce wisi, miejsce na karmę gotowe, a jutro wieczorem po cichutku będą roznoszone niespodzianki i zawisną przy każdych drzwiach na klatce.
Inni rodzice bardzo entuzjastycznie zareagowali na inicjatywę chłopca. „Chciałabym mieć takiego sąsiada”, „Być rodzicem, robisz to dobrze”, „Oby takie dzieci kiedyś rządziły światem”, „Jest nadzieja dla narodu, jeśli mamy w kraju takich fajnych młodych ludzi oraz takie rodziny jak wy” – czytamy w komentarzach.
– Chciałam, aby mój syn wspominał jako dorosły już człowiek rzeczy z domu rodzinnego, które go czegoś nauczyły, aby może też sam chciał przekazać to swoim dzieciom. Moim celem jest wychować młodego człowieka, aby był samodzielny i empatyczny, aby umiał zaakceptować w sobie to, na co nie ma wpływu oraz próbował zmienić to, co można zmienić. Dlatego ciągle zastanawiam się, czy jego weganizm to wybór, czy naśladowanie. Mięsa nigdy nie lubił i trochę przez niego przeszliśmy na wegetarianizm. Weganizm to kolejny mój krok, bo więcej dla zwierząt już zrobić nie mogę. Z Kacprem nadal wiele o tym rozmawiam i wie, że jakby chciał, może wrócić do wegetarianizmu. Ale trwa w swojej decyzji. Staramy się, aby miał jak najwięcej świadomości i mógł decydować sam – mówi pani Agnieszka.
Trzeba przyznać, że w obecnych zabieganych czasach, szczególnie w dużych miastach, gdzie często mówi się, że sąsiedzi to tylko kolejne anonimowe osoby, z którymi nawet nie rozmawiamy, to bardzo miły gest. A przy okazji skorzystają na tym zwierzaki. Zarówno koty z przytuliska, jak i orangutany. Może Kacprowi uda się przekonać któregoś z sąsiadów, by następnym razem dokładnie przeczytał etykietę na produkcie, który wrzuca do koszyka? A może po prostu wywoła uśmiech na czyjejś twarzy i przypomni, że właśnie dobre uczynki i małe uprzejmości sprawiają, że Święta są magiczne?