Piotr Adamowicz, brat prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, z którym był bardzo blisko, przeżywa niezwykle ciężkie chwile. Jak przyznaje w wywiadzie „Super Expressem” , nie daje mu spokoju myśl, że na scenie WOŚP wystawiona na atak nożownika mogła być również jego bratanica, z którą Paweł Adamowicz od dwóch lat kwestował. – Gdyby była w Gdańsku, poszłaby razem z nim na WOŚP. A wtedy można sobie wyobrazić, że ta tragedia mogłaby mieć jeszcze większy wymiar… – mówi poruszony.
Starszy brat prezydenta Gdańska wraz z żoną przyjechali do szpitala, jak tylko się dowiedzieli o tragedii. Wiedzieli, że stan Pawła Adamowicza jest bardzo zły, ale nie opuszczała ich nadzieja, że samorządowiec, mimo potwornych obrażeń, ujdzie śmierci. Po pięciogodzinnej operacji brata, Piotr Adamowicz całą noc czuwał przy łóżku brata i modlił się o jego wyzdrowienie. – Jestem przy Tobie – powtarzał do niego w myślach, gdy prezydent Gdańska walczył o życie…
Ostatnie chwile bliscy Pawła Adamowicza spędzili na oddziale intensywnej terapii, gdzie jest specjalny pokój dla rodzin. Adamowiczom towarzyszył proboszcz z Bazyliki Mariackiej ks. Ireneusz Bradtke, który udzielił rozgrzeszenia i ostatniego namaszczenia prezydentowi Gdańska.
– Rano w poniedziałek, między godz. 8 a 9, odbyłem szczerą rozmowę z kierownikiem oddziału, której konkluzją było to, że Pawłowi zostały minuty, może godziny – opowiada brat zmarłego prezydenta w rozmowie z „Super Expressem”. – Do niedzielnego wieczoru wydawało mi się, że tego typu rzeczy, jakie się rozegrały na scenie w Gdańsku, wydarzają się tylko w USA, czy Europie Zachodniej. Ale nie. Okazuje się, że to zło przyszło, niestety… – mówi zasmucony.
13 stycznia, podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Stefan W. kilkakrotnie dźgnął nożem Pawła Adamowicza. Mimo starań lekarzy prezydent Gdańska zmarł 14 stycznia. Nożownik usłyszał zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Grozi mu nawet dożywotnie pozbawienie wolności.
Źródło: fakt.pl