Skandal na całą Polskę. Dziennikarze TVP użyli rozwiązania siłowego

TVP dopuściło się użycia siły? Według słów żony zmarłego prezydenta Adamowicza, jak tez przedstawicieli władz miejskich, telewizja publiczna próbowała w nieuczciwy sposób dostać się do ratusza po śmierci polityka. Słowa wdowy wzruszają i bulwersują. Co się wydarzyło w Gdańsku?

TVP nie ma ostatnimi czasy dobrej passy. Telewizja prowadzona przez Jacka Kurskiego jest w odwrocie. Wszystko przez negatywne reakcje widzów, którzy wyrażają niepokój wobec manipulacji i stronniczości mediów publicznych. Zarówno władze Gdańska, jak i żona Pawła Adamowicza, postanowili opowiedzieć o pracy Telewizji Publicznej w związku z tragedią, jaka rozegrała się w trakcie gdańskiego finału zbiórki pieniędzy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Prawda może i szokuje, i bulwersuje.

TVP pod lupą krytyki. Pracownicy stacji złamali prawo?

Według gdańskiego ratusza, pracownicy stacji Jacka Kurskiego mieli wielokrotnie wtargnąć do siedziby władz miejskich bez odpowiedniego pozwolenia. Mało tego, reporterzy stacji nie dość że mieli użyć siły przy wchodzeniu do budynku, to lekceważyli jeszcze zalecenia urzędników dotyczących opuszczenia ratusza. Takie zachowanie miało zbulwersować pracujących w urzędzie.

– Na korytarzu Urzędu Miejskiego niezapowiedziana ekipa TVP próbuje na siłę wejść do sekretariatu skarbnika miasta. Nie reaguje na prośby o przesłanie pytań do Biura Prasowego. Nie do końca wiemy, jaki to program i jaki dziennikarz, bo się nie przedstawili, ale może nie muszą, bo przecież są z TVP – napisała Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzeczniczka władz Gdańska na swoich social mediach.

Żona Adamowicza o TVP. Wdowa ma dość zachowania dziennikarzy

Negatywnie o działaniach telewizji prowadzonej przez Jacka Kurskiego wypowiedziała się także żona tragicznie zamarłego prezydenta Gdańska. Ponoć już za życia Adamowicza dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji z udziałem mediów publicznych, które miały napastować rodzinę polityka.

– Ci, którzy atakowali męża, to nie byli dziennikarze. Ci ludzie nie zasługują na takie określenie. Jeden z takich ludzi wielokrotnie biegał za Pawłem po mieście, wykrzykując obelgi. Przychodził również do pracy mojej mamy, strasząc jej pracowników. Mama musiała uciekać tylnymi drzwiami. To mają być media publiczne? To jest odpowiedzialność TVP. Ja tak uważam. Mowa nienawiści, sposób pokazywania wpłynął na to, że zabójca wybrał Pawła na ofiarę. Mojego męża zabiły słowa – zaznaczyła Magdalena Adamowicz.

Nie wiadomo jednak, czy władze stacji odniosą się do zarzutów. Niepokojące wiadomości, które regularnie napływają od urzędników i związanych ze zmarłym politykiem współpracowników, budzą negatywne uczucia wśród Polaków.

Źródło: pikio.pl