Kierowcy nie będą szczęśliwi. Znaczna część analityków rynkowych jest przekonana, że ropa w najbliższej przyszłości jeszcze podrożeje. A to oznacza wzrost i tak już wysokich cen paliw na stacjach benzynowych.
We wtorek rano za baryłkę ropy Brent trzeba było zapłacić niemal 82 dol. – najwięcej od listopada 2014 roku. Podobnie jest z ropą gatunku WTI. Ta kosztuje około 72,5 dol. za baryłkę, czyli na poziomie maksymalnych wycen z połowy lipca i notowań z końca 2014 roku.
Droga ropa na rynkach hurtowych przekłada się oczywiście na wzrost cen na stacjach paliw. Pod koniec ubiegłego tygodnia za litr benzyny bezołowiowej Pb95 trzeba było zapłacić średnio – wg danych serwisu E-Petrol.pl – 5,12 zł za litr. Za olej napędowy kierowcy płacą 5,05 zł, a tankowanie autogazu to wydatek na poziomie 2,32 zł za litr.
Ceny ropy w górę przez sankcje?
Niestety, może być jeszcze drożej. Głównie przez amerykańskie sankcje nałożone na Iran, w tym na eksport przez niego ropy. Sankcje wchodzą w życie dopiero 4 listopada, ale już – w ciągu ostatnich 6 tygodni – sprzedaż irańskiej ropy za granicę zmniejszyła się o ponad jedną trzecią. A to oznacza, że na rynek trafia mniej o ponad 1 mln baryłek ropy dziennie.
Problem również w tym, że kraje OPEC oraz Rosja nie kwapią się – mimo sugestii Trumpa – do zwiększenia wydobycia cennego surowca w celu wypełniania luki po irańskiej ropie. Relacje pomiędzy organizacją a amerykańskim prezydentem są zresztą trudne od co najmniej kilku miesięcy – wprowadzenie sankcji na Iran nie wzbudziło entuzjazmu wśród członków kartelu naftowego.
– W weekend na spotkaniu producentów ropy naftowej w Algierii nie zapadły żadne istotne decyzje, a Arabia Saudyjska i Rosja wykluczyły rychłe zwiększenie produkcji ropy naftowej w celu zapełnienia luki po irańskim wydobyciu. Co więcej, wiele wskazuje na to, że OPEC nie podejmie żadnych sformalizowanych działań przed grudniem, kiedy to odbędzie się zaplanowane, cykliczne spotkanie państw zrzeszonych w kartelu – napisała w komentarzu rynkowym we wtorek Dorota Sierakowska z Domu Maklerskiego BOŚ SA.
Jej zdaniem do tego czasu sytuacja na rynku ropy naftowej może być więc napięta, zwłaszcza że na początku listopada kończy się okres przejściowy na dopasowanie się sojuszników USA do sankcji narzuconych przez ten kraj na Iran.
Ropa po 100 dol., benzyna nawet 6 zł za litr?
Nie brakuje więc analityków, którzy wieszczą, że ropa może w najbliższym czasie podrożeć nawet do 100 dolarów za baryłkę. To w praktyce może przełożyć się na cenę benzyny 95 na stacjach w okolicach 6 złotych za litr.
Richard Robinson, menadżer z funduszu Ashburton Global Energy Fund przekonuje, że wkrótce za baryłkę ropy Brent zapłacimy 90 dolarów.
Nie wszyscy jednak są przekonani, że ceny aż tak pójdą w górę. – Spółka Vitol podała, że jej zdaniem obawy dotyczące podaży są już uwzględnione w cenach ropy naftowej, a w 2019 roku na globalnym rynku pojawi się zwiększona podaż – argumentuje Dorota Sierakowska.
Największą zagadką w tej układance pozostaje – jak mówi dalej analityczka z DM BOŚ – wielkość popytu na ropę naftową na świecie.
– O ile sytuacja w globalnej gospodarce jest na razie dobra i o większym załamaniu mówi się raczej w kontekście 2020 roku, to popyt na ropę naftową już teraz zaczyna się chwiać. Coraz wyższe ceny paliw zaczynają uwierać konsumentów, co przekłada się negatywnie na popyt – i co może hamować dalsze zwyżki cen ropy naftowej, lub czynić je krótkotrwałymi – próbuje nas pocieszyć Dorota Sierakowska.
Źródło:next.gazeta.pl