Około godziny 13.00 w niedzielę w Poznaniu odbywał się coroczny półmaraton na dystansie 20,097 km.
Stolica Wielkopolski była zablokowana przez wyłączenie z ruchu trasy maratonu.
W okolicy blokad bezradnie szukał dojazdu do szpitala zdesperowany ojciec, którego dziecko traciło przytomność.
Pędził objazdami, ale napotykał kolejne blokady uniemożliwiające mu dojazd do szpitala. W końcu w akcie desperacji W rejonie skrzyżowania alei Niepodległości i Solnej wysiadł z samochodu i zaczął wrzeszczeć na policjantów, wściekły, że przez zablokowane ulice nie może pomóc swojemu synowi.
Reakcja policji
Policjant, na którego zaczął wrzeszczeć podszedł do samochodu próbując zrozumieć sytuację. Zobaczył kobietę z nieprzytomnym dzieckiem na rękach. Wtedy w lot pojął, że bez jego pomocy chłopiec może umrzeć.
Natychmiast poinformował innych funkcjonariuszy obsługujących blokady na trasie i na sygnale eskortował rodzinę do szpitala – informuje Dominika Pupkowska-Bral z komendy wojewódzkiej w Poznaniu.
Słowa ojca
Krążyłem po mieście i odbijałem się od objazdów i policjantów. Chciałem dojechać do szpitala przy ul. Krysiewicza z moim dzieckiem, które zaczęło dosłownie gasnąć w oczach. Dziękuję patrolowi, który eskortował nas na sygnale i przepraszam funkcjonariuszy, że wyładowałem na nich emocje. Blokowanie miasta przez takie imprezy jak półmaraton mogło kosztować życie mojego syna – wyznał mężczyzna redakcji epoznan.pl
Dziecko na czas dojechało do szpitala. Lekarzom szybko udało się ustabilizować stan chłopca, jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.