10 lat więzienia za jedzenie ze śmietnika. Emerytka zrobiła to z biedy

„Wstyd taki, że aż mnie uszy palą. Ale co miałam zrobić, jak nie było co do garnka włożyć?” – drżącym głosem pyta pani Bożena Cybenko, emerytka z Dziwnowa (woj. zachodniopomorskie). Kobieta, jej chory syn i brat ukradli ze śmietnika przeterminowane jedzenie, które składowano przy jednym z supermarketów. „Źle zrobiliśmy. Chcą nas teraz za to do więzienia wsadzić” – płacze pani Bożena.

62-letnia emerytka mieszka z chorującym na padaczkę synem Adrianem, którym musi się opiekować i 53-letnim bratem Zbyszkiem. Mąż pani Bożeny zmarł kilka lat temu.

„O pracę tu ciężko. Brat czasem pomaga przy obróbce ryb i dostaje za to parę groszy. Ja mam 900 złotych emerytury. Zostaje mi jednak co miesiąc 300 złotych, bo chcąc pomóc córce wzięłam dla niej kredyt na meble. Z trudem wiążemy koniec z końcem” – opowiada kobieta.

Dlatego gdy tylko od znajomych usłyszała, że miejscowy market wyrzuca na śmietnik przeterminowaną żywność, postanowiła z tego skorzystać.

„Ponoć dużo ludzi tam chodziło. A przecież taka żywność dzień czy dwa po terminie jeszcze nadaje się do jedzenia. Po co ją niszczyć?” – mówi pani Bożena.

W zeszły piątek, tuż po godzinie 22, kobieta z synem i bratem pojawili się pod śmietnikiem. Okazało się jednak, że wejście do niego było zamknięte na kłódkę.

„Nie ma co ukrywać. Zniszczyliśmy kłódkę i weszliśmy do środka. Wzięliśmy osiem słoików śledzi, stare bułki i chleb tostowy” – wylicza emerytka.

Wrócili do domu i pani Bożena urządziła kolację. Kobieta zarzeka się, że syn z bratem zjedli tylko po słoiczku śledzi, a ona sama nawet ich nie tknęła. Na drugi dzień do jej drzwi zapukali policjanci.

„O mało co nie spaliłam się ze wstydu. Na oczach wszystkich sąsiadów wyprowadzali nas z domu skutych kajdankami” – mówi 62-latka.

Ich zatrzymanie umożliwił sklepowy monitoring. Potem odnalezienie włamywaczy w niedużym Dziwnowie nie było już żadnym problemem. Według ustaleń policji ich łupem padły nie tylko śledzie i pieczywo, ale też stare wędliny, jogurty i sery o łącznej wartości 260 złotych.

„Usłyszeliśmy zarzuty kradzieży z włamaniem. Powiedziano nam, że możemy na 10 lat trafić za kraty. To tyle co za jakiś gwałt albo pobicie” – kobieta zaczyna płakać.

Rzeczniczka policji w Kamieniu Pomorskim Izabela Trepko powiedziała, że cała trójka stanie teraz przed sądem.

1

Źródło: te-mysli.pl