Zapewne jeszcze długo nikt by się o tym nie dowiedział, gdyby nie Janusz Szostak, naczelny czasopisma „Reporter”. To on zauważył, że akta sprawy zaginięcia Iwony Wieczorek nie są kompletne. Kiedy zapytał dlaczego, usłyszał, że część materiałów trafiła do Prokuratury Krajowej. Dlaczego zainteresowano się akurat tymi aktami i dopiero po tak długim czasie?
Janusz Szostak w rozmowie z Onetem wyjaśnia, że kilka miesięcy temu przekazał współpracownikowi ministra Zbigniewa Ziobro, informacje na temat kilku spraw z Trójmiasta. Jedna z nich dotyczyła właśnie Iwony Wieczorek. Chodziło o to, by zainteresowały się tym służby spoza Pomorza, co mogło wnieść coś nowego.
Rzeczniczka Prokuratury Krajowej, Ewa Bialik potwierdza, że umorzona sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek powinna zostać zbadana pod kątem kompletności materiału dowodowego. Obecnie trwa sprawdzanie, czy w sprawie nie popełniono błędów. Analiza ma potrwać maksymalnie do października. Jeśli pojawią się nowe okoliczności, śledztwo może zostać wznowione. – Istnieje szansa, że wreszcie doczekamy się tutaj jakiegoś przełomu – mówi z zadowoleniem Szostak.
Mikołaj Podolski z Onetu komentuje, że sprawę od początku powinien mieć na oku ktoś spoza Pomorza. – Za dużo było w niej mundurowych, którzy mogli namieszać na jakimś etapie – zauważa. Już wcześniej alarmował, że firma ochraniająca dyskotekę, w której była Iwona, jako bramkarzy zatrudniała nielegalnie m.in. policjantów.
Dodatkowo, według jego informacji, na krótko przed zaginięciem spotykała się z mundurowym z prewencji, a niedaleko plaży, gdzie zarejestrowała ją kamera, minął ją radiowóz. – Trzeba brać pod uwagę, że w Trójmieście granice między światem policyjnym i światem przestępczym już wielokrotnie się zacierały – wyjaśnia swoje podejrzenia.
Dziennikarze zaznaczają, że Prokuratura Krajowa powinna skontrolować również wpisy w internecie, techniki śledczych i metody przesłuchań. Są jednak pewni, że klucz do rozwiązania tajemnicy zaginięcia Iwony Wieczorek znajduje się w aktach.
Źródło:fakt.pl