Wieś Giethoorn, w Holandii, słynie z najbardziej unikalnej cechy – nie znajdziesz tutaj żadnych samochodów czy autobusów, a nawet każdego rodzaju nowoczesnego transportu. To idylliczne małe miasteczko, kiedyś znane jako „Wenecja Holandii”, nie ma dróg, tylko kanały.
W ten sposób podróż łodzią czy pontonem, jest głównym sposobem na poruszanie się po wsi i okolicy, w niepowtarzalnej atmosferze ciszy, relaksu i komfortu. Wypełnione spokojem Giethoorn jest jedyne w swoim rodzaju, żyje własnym życiem, bez pośpiechu!
Giethoorn, zostało założone w 1230 roku przez grupę uchodźców z południa, która poszukiwała odpowiedniego miejsca, gdzie mogłaby osiąść na stałe
Tradycja głosiła, że pierwsi mieszkańcy po odnalezieniu tego miejsca mieli natknąć się na kozie rogi, które zostały po powodzi.
Z uwagi na znalezisko, miejsce nazwano „Giethoorn”, termin ten nawiązuje do holenderskiego słowa „gietehornes”, co oznacza kozi róg.
Mieszkańcy wioski znajdowali tutaj liczne złoża torfu. Zadowoleni ze swoich odkryć, wydobywali cenny materiał, wykopując głębokie doły.
Z biegiem czasu, otwory te zamieniły się w jeziora, a następnie w sieć kanałów, które można podziwiać również i dziś. W ten oto sposób mała miejscowość zyskała wyjątkową i niesamowitą atrakcję turystyczną.
Prawie wszystkie domy w miejscowości znajdują się na wyspach, które łączy ze sobą 50 drewnianych mostów.
W 1960 roku, jeden holenderski reżyser Bert Haanstra użył tej lokalizacji w jednym z jego filmów, co sprawiło że Giethoorn stało się coraz bardziej popularne.
Jedyny sposób na poruszanie się to łodzie i pontony. Warto też podkreślić, że tego typu pojazdy wyposażone są w silniki elektryczne, zaś silniki wysokoprężne są tutaj zakazane.