Włamywacz upatrzył sobie piękną, okazałą willę, która musiała skrywać wartościowe przedmioty. Obserwował dom, aż nadarzyła się okazja idealna na rabunek.
Właściciele domu, odjechali właśnie z podjazdu, a on mógł spokojnie skoncentrować się na zadaniu.
Rozbroił alarm, sforsował zabezpieczenia i dostał się do środka.
Włączył latarkę, żeby móc się rozejrzeć i wtedy usłyszał głos, który odezwał się słowami:
„Jezus patrzy…”
Przestraszył się, zastygł bez ruchu, odwrócił powoli, rozejrzał. ale nie dostrzegł nikogo. Przez chwilę nawet zaczął wątpić czy rzeczywiście to usłyszał. Choć nie wierzył, że mógł mieć omamy słuchowe, już niczego nie był pewien. A może to stres, w końcu to praca pod sporą presją. Może powinien już skończyć z tym zawodem?
Gdy tak rozmyślał, ponownie odezwał się głos:
„Jezus patrzy…”
Teraz już był pewien, że się nie przesłyszał, więc nerwowo zaczął oświetlać całe pomieszczenie i wtedy dostrzegł właściciela głosu.
Odetchnął z ulgą, ponieważ to była tylko papuga.
Rozbawiony sytuacją podszedł do ptaka, a wtedy papuga rzekła:
„Jestem Mojżesz”
Włamywacz, którego opuściło napięcie, buchnął gromkim śmiechem, mówiąc sam do siebie: „Kto normalny nazywa papugę Mojżeszem???”
Na to papuga:
„Ci sami, którzy nazywają dobermana Jezusem”
Cóż, możemy tylko sobie wyobrazić jak zakończyła się ta historia!