Wyobrażacie sobie akcję mającą na celu uratowanie niedźwiedzia ważącego 170 kilogramów?! Tego trudnego zadania podjął się Adam Warwick z Florydy. Ale po kolei…
Wielki miś został przyłapany na szukaniu jedzenia w kontenerach na śmieci. O nieproszonym gościu zostały poinformowane władze. Plan był prosty – zwierzę miało zostać trafione środkiem uspokajającym, a następnie przetransportowane do lasu. Niestety, nie udało się…
Po tym, jak środek uspokajający celnie trafił w niedźwiedzia, ten… wpadł w panikę. Zaczął uciekać.
Niedźwiedź skierował się w stronę wody, co było bardzo złym pomysłem!
Środek zaczął działać… Niedźwiedź poruszał się z coraz większym trudem, ale już w jego kierunku zbliżał się Adam.
Biolog nie chciał dopuścić do siebie myśli, że zwierzę utopi się. Powiedział, że nie zastanowił się nad tym, co robi. Podskoczyła mu adrenalina i po prostu zareagował wskakując do wody.
Niedźwiedź mógł go zaatakować, poza tym równie dobrze obaj mogli pójść na dno…
Na szczęście nic takiego się nie stało! Otumanionego misia udało się przetransportować na suchy ląd.
Z trudem wyciągnęli zwierzę z wody- nie było już w stanie poruszać się. Zastrzyk zrobił swoje.
Miś musiał już być bardzo zdezorientowany, prawie nie reagował na to, co się wokół niego działo.
Niedźwiedź został przetransportowany do lasu.
Pechowy miś ma się już dobrze, a Adam został okrzyknięty bohaterem. Trzeba mieć dużo odwagi, by wskoczyć do wody po topiącego się niedźwiedzia!