Turbo, młody i nieświadomy niebezpieczeństw czyhających poza ogrodzeniem domu pies, postanowił szukać wrażeń i wyszedł przez niedomkniętą furtkę.
Kiedy Cindy, jego właścicielka zorientowała się, że nie zamknęła furtki i, że Turbo uciekł zaczęła rozpaczliwe poszukiwania swojego pupila.
Czas płynął, a od ucieczki minęło już 15 godzin. Cindy bardzo się martwiła czy nie spotkało go nic złego.
Jej obawy były uzasadnione. Turbo biegając po mieście Marco Island, na Florydzie wpadł do kanału. Poziom wody był wysoki i nie miał szans się wydostać.
Powoli opadał z sił…
Właśnie wtedy nieoczekiwanie pojawili się jego wybawiciele. Marco Island mieści się tuż przy wybrzeżu Florydy i czasem delfiny pojawiają się w kanałach otaczających miasto.
Stado zainteresowało się tonącym psem. Otoczyło go, przepływało pod nim, by łatwiej mógł utrzymać się na powierzchni. Nie mogło jednak wydobyć go na brzeg. Zaczęło więc robić zamieszanie wokół psa, by zwrócić uwagę ludzi.
Delfiny uderzały ogonami o powierzchnię wody i skakały tak, by przyciągnąć zainteresowanie.
Wreszcie grupka gapiów zaczęła przyglądać się sytuacji i ktoś dostrzegł tonącego psa. Bez namysłu jakaś kobieta wskoczyła i wyciągnęła Turbo na brzeg.
Pies trafił do schroniska, gdzie już wcześniej szukała go jego Pani i zostawiła do siebie kontakt. Szybko ją zawiadomiono i opowiedziano historię jaka mu się przydarzyła.
Gdyby nie stado mądrych delfinów Turbo z pewnością by już nie żył.