Wielu dorosłych zastanawia sens „systemu oceniania” w szkole. Często nie liczy się kreatywność, pomysłowość czy sposób wybrnięcia z problemu, a dostosowanie pod klucz, ustaloną regułę.
Zła ocena i płacz
Szkoła jest po to, żeby rozwijać, a nie ograniczać? Przy metodach niektórych nauczycieli można mieć co do tego wątpliwości. Pewna mama podzieliła się historią swojej córki. Dziecko napisało wypracowanie, zostało ono jednak negatywnie ocenione przez nauczycielkę. Dziewczynka, jak wynika z relacji mamy, wróciła do domu z płaczem.
Kobiecie nie chodzi jednak o krytykę konkretnej szkoły czy pedagogów. Chciała zwrócić na powszechny problem, jakim jest ograniczanie dziecięcej kreatywności i próba „produkowania” jednakowych dzieci, pod określony wzór.
Charakterystyka zamiast recenzji
– Moja córka krytycznym okiem spojrzała na pewną lekturę i chciała z innej strony ugryźć temat wypracowania. Pani postawiła jej za tą dwójkę i powiedziała, że jest to praca niezwiązana z tym, co ona kazała dzieciom zrobić. Nina cały dzień przez to płakała – mówi mama dziewczynki. Chodziło o napisanie recenzji książki.
– Polonistka poprosiła, aby dzieci napisały recenzję „Ani z Zielonego Wzgórza”. Moja córka nie chciała pisać negatywnie o książce, dlatego uznała, że może napisać charakterystykę postaci, co niestety spotkało się ze złą reakcją ze strony nauczycielki. […] Zastanawiam się, czy nauczyciel miał prawo postawić taką ocenę, bo moja córka faktycznie napisała nie na temat? A może powinien bardziej podejść do tego z dystansem i docenić to, że napisała 3 razy więcej niż inne dzieci, ale jakoś nie miała serca pisać negatywnie o postaci? – zastanawia się kobieta.
Myślicie, że dziewczynka dobrze wybrnęła z sytuacji czy faktycznie zasłużyła na niską ocenę, bo nie wykonała zadania?