Matka i syn nie muszą być połączeni więzami krwi, aby kochać się bezgranicznie. Ta historia jest na to najlepszym dowodem.
Ingeborg McIntosh sporo przeszła zanim adoptowała swojego syna Jordana. Kobieta była tymczasową opiekunką, do której trafiały dzieci oczekujące na adopcję.
Jordan znalazł się u niej jeszcze, gdy był noworodkiem. Opiekowała się nim przez cztery lata, a po tym czasie postanowiła go adoptować. Nikt inny nie interesował się malcem, więc w końcu kobieta dostało prawo do adopcji.
Ingeborg przez lata opiekowała się w sumie 125 dziećmi, jednak nikt nie skradł jej serca jak Jordan. Coś podpowiadało jej, że chłopiec jest wyjątkowy. Zupełnie jakby był przeznaczony właśnie dla niej. Biologiczna matka chłopca nie chciała, aby wychowywał się w białej rodzinie, ale sąd ostatecznie wyraził zgodę, aby Ingeborg się nim zajęła. Przez cały ten czas rodzina była bardzo szczęśliwa.
Niestety, ponad 20 lat później stało się coś strasznego. Ingeborg zaczęła czuć się gorzej i postanowiła pójść do lekarza. Okazało się, że ma poważną chorobę nerek. Konieczny był przeszczep. Bez niego kobiecie zostało kilka miesięcy życia.
Jordan nie był w stanie patrzeć na cierpienie swojej ukochanej mamy, więc postanowił działać. Wszystko bez jej wiedzy. Umówił się na badania z lekarzem prowadzącym. Wtedy okazało się, że może być dawcą.
– „Myślę, że to było moim życiowym powołaniem. To moja powinność. Gdybym mógł, zrobiłbym dla niej wszystko.”
Ingeborg, gdy dowiedziała się o wszystkim, nie posiadała się ze szczęścia, że jej syn jest tak wspaniałym człowiekiem. Mimo wszystko nalegała, aby nie ryzykował dla niej tak wiele. On jednak tego nie słuchał.
Chłopak mimo dojrzałego wieku nie jest w stanie mówić o swojej matce bez uronienia łzy. Jest jej wdzięczny za to, że przyjęła go jak własne dziecko. Swoim czynem chciał pokazać jak bardzo ją kocha i docenia.