Przyznajemy, jesteśmy zagorzałymi wielbicielami psów. Mamy jednak poważne powody. Nie ma bowiem bardziej oddanych i bezwarunkowo nas kochających zwierząt.
Nie inaczej było z suczką Maszą, która kochała swojego właściciela do końca, a nawet jeszcze dłużej…
Kiedy dwa lata temu jej właściciel pierwszy raz znalazł się w szpitalu, Masza nie chciała opuścić szpitalnego budynku bez niego.
Po jakimś czasie mężczyzna został wypisany do domu i wyglądało, że życie wróciło do normy. Jednak nie na długo.
Kolejny pobyt w szpitalu okazał się ostatnim, właściciel Maszy umarł.
Mimo że miało to miejsce już rok temu, Masza przez cały ten czas codziennie wraca do szpitala i cierpliwie czeka przy recepcji, gdzie ostatni raz widziała swojego właściciela. Pielęgniarki znają ją i pozwalają zostać.
Wraca do domu tylko na noc, aby pilnować domu, tak jak to robiła podczas pierwszego pobytu pana w szpitalu.
Większość psów ma wesołe, energiczne spojrzenie, jednak w przypadku Maszy jest inaczej. Kilka osób podjęło już próby zabrania jej do domu i zaopiekowania się nią, jednak bezskutecznie. Masza zawsze przy pierwszej okazji wraca do szpitala i czeka na powrót pana.
Spędzając tam tak wiele czasu Masza zaczęła traktować szpital jak swój drugi dom. Obchodzi go dookoła, jakby chciała sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.
Ma tam swoje posłanie oraz miski na wodę i jedzenie. Personel szpitalny o nią dba, póki co Masza nie pozwala pomóc sobie w inny sposób.
Suczka stała się dla wszystkich pracowników i pacjentów szpitala prawdziwym symbolem miłości i wierności psa wobec ukochanego właściciela.