Jest rok 1990. Debbie Bairgrie mieszka ze swoją rodziną w Tampa. Właśnie na świecie pojawiło się jej drugie dziecko. Po długiej przerwie młoda mama zdecydowała się wyjść z przyjaciółkami. Była szczęśliwa, że mogła spędzić czas z koleżankami, których długo nie widziała. Nie miała pojęcia, że ten dzień zmieni na zawsze jej życie…
Gdy spotkanie dobiegło końca, Debbie zebrała się do domu. Idąc ulicą, słyszy nagle krzyk: „Ręce do góry!”. Kobieta powoli odwraca się i przerażona patrzy w lufę pistoletu. Nie miała nawet szansy na to, aby zareagować, bo po chwili pociągnięto za spust. Pocisk rozrywa jej szczękę.
Trafia do szpitala. Lekarze nie wierzą, że kobiecie udało się przeżyć. Dosłownie kilka centymetrów i Debbie zginęłaby na miejscu. Po trzech dniach udaje złapać się przestępcę. Okazuje się nim być 13-letni Ian Manuel. Na samym początku Debbie cieszy się, że tak szybko udało się złapać napastnika, ale dopiero po chwili zdaje sobie sprawę z tego, że to jeszcze dziecko. Przez co musiał przechodzić ten nastolatek, że dopuścił się takiego czynu?
Ze względu na powagę czynu sąd skazał chłopca na dożywocie. W tym czasie nie można było skazywać nieletnich w ten sposób, ale sędzia zrobił wyjątek, aby pokazać, że prawo dotyka każdego.
Rok później Debbie cały czas boryka się z następstwami ataku. Rany się zagoiły, ale kobieta ma problem z zasypianiem, boi się ciemności i ma lęki. Pewnego dnia otrzymuje telefon, którego nigdy się nie spodziewała. Zadzwonił do niej Ian, aby powiedzieć, jak bardzo mu z tym źle i że przeprasza. Kobieta jest pod wrażeniem tego gestu, ponieważ wie, jak wiele wysiłku ten młody człowiek musiał włożyć w to, aby przezwyciężyć swoją dumę i wstyd.
Zupełnie niespodziewanie Ian zaczyna pisać do Debbie listy. Opisuje jej swoje życie w więzieniu i dzieli się tym, jak wielkie ma poczucie winy. Kobieta mu odpisuje, zachęcając do tego, aby zmienił swoje życie.
Kiedy czytałam jego listy, czułam, że ten chłopak naprawdę się zmienił i jest mądry. Nie powinien tracić swojego całego życia w więzieniu. Wiedziałam, że szczerze żałuje za swój błąd.
Ich korespondencja trwała nieprzerwanie przez 10 lat. W tym czasie Debbie przeszła kilka operacji, przywracających jej naturalny wygląd twarzy.
Ian większość swojego życia więziennego przesiedział w izolatce, przez swój wiek. To wpłynęło niestety na jego psychikę. I nawet gdy został przeniesiony w późniejszym czasie do normalnych cel, nie mógł się tam odnaleźć. Dlatego też musiał wrócić do izolatki. Dużo dają mu list z Debbie. Tylko dzięki nim żyje. W tym samym czasie kobieta angażuje się w pracę w organizacji, pomagającej więźniom.
Być może zrobiłam to podświadomie, bo chciałam bardzo pomóc Ianowi. Nie wyobrażałam sobie, że mógłby do końca swoich dni być w izolatce. Chciałam przywrócić mu życie.
Cały ten żmudny proces trwał do listopada 2016 roku. Ian skończył wówczas 39 lat. Został zwolniony, a jego największym marzeniem było spotkanie z Debbie.
Kobieta w jakiś sposób czuje się za niego odpowiedzialna. Na ich pierwszym spotkaniu rozmawiali o przyszłości, swoich obawach i nadziei. Debbie pokazuje mu zdjęcia swoich córek, które już są dorosłe. To była wzruszająca chwila dla Iana i Debbie. Kobieta przebaczyła to, co jej zrobił. Ich przyjaźń trwa cały czas, mimo że wiele osób nie jest w stanie tego zrozumieć i racjonalnie wytłumaczyć. To dzięki Debbie chłopakowi udało się wyjść na prostą…