W świecie, który zdaje się być coraz bardziej mroczny, a ludzie wciąż słyszą o przemocy i nędzy, naprawdę ważne jest, aby podkreślać i mówić o takich pozytywnych historiach.
Takie historie są bowiem dowodem na to, że wśród zwykłych ludzi zdarzają się prawdziwi bohaterowie. Tacy ludzie udowadniają, że dla świata jest jeszcze nadzieja, a miłość zawsze zwycięża. Historia tego 52-letniego kierowcy, Johna Lunceforda, jest właśnie jedną z nich!
Pewnego dnia do jego autobusu wsiadł smutny i zapłakany chłopczyk. Kierowca od razu wiedział, że jakoś musi mu pomóc. Zauważył, że uszy i ręce dziecka są czerwone od mrozu. Chłopczyk nie miał ani rękawiczek, ani czapki. Gdy malec usiadł, John dał mu swoje rękawiczki, aby mógł ogrzać dłonie.
„Ubrałem mu rękawiczki mówiąc, że wszystko będzie w porządku”- powiedział John na profilu Szkoły Kennewick District na Facebooku.
Nie poprzestał jednak na tym. Kilka dni później dostał przykrą wiadomość od szkoły, że rodziców chłopca nie stać na czapkę i rękawiczki. Zatem po odwiezieniu dzieci do szkoły, postanowił udać się w pewne miejsce i spełnić dobry uczynek.
Tym miejscem okazał być sklep odzieżowy, gdzie John kupił nie jedną, ale kilkanaście par czapek i rękawiczek. Następnego dnia rano przekazał je chłopcu oraz innym uczniom, którzy znajdowali się w podobnej sytuacji.
„Wiesz, jestem dziadkiem i to chyba zrozumiałe, że nie chcę, aby żadne dziecko cierpiało na mrozie” – powiedział John w wywiadzie.
Obdarowane dzieci były bardzo wdzięczne za jego piękny gest, a szkoła dumna ze swojego kierowcy. Potem władze szkoły postanowiły podzielić się tą historią na Facebooku. Post uzyskał ponad 14.000 polubień oraz tysiące udostępnień. Wszyscy byli zachwyceni wspaniałym gestem kierowcy, który uczynił świat trochę lepszym i cieplejszym miejscem.
Czyn Johna nie był kosztowny, trudny ani czasochłonny, a jednak wywołał uśmiech radości na wielu twarzach i ogrzał niejedno serce.
Źródło: polubione.com