Klynn Scales nie wie, co to szczęśliwe dzieciństwo. Dziewczynka dorastała w domu pełnym agresji, jej samotna matka była narkomanką zdolną do wszystkiego. Klynn i jej rodzeństwo byli pozostawieni samym sobie. Gdy mama lub jej nowy „narzeczony” bili któreś z dzieci, Klynn wyobrażała sobie, że na ratunek przychodzi im jej bohater… I tak się stało!
Klynn trzymała się z dala od ludzi, nie miała bliższych przyjaciół i nie rozmawiała z nauczycielami. Nie miała zaufania do nikogo oprócz… lokalnego policjanta.
Wspomina, że jego mundur zawsze kojarzył jej się z poczuciem bezpieczeństwa i siłą. Poza tym Jeff Colvin był dla niej miły – patrolując ulice zawsze znalazł minutę na rozmowę z Klynn.
Gdy któregoś dnia policjant nie zobaczył Klynn, zaczął kojarzyć fakty – zaniedbane ubrania, wystraszone oczy, wychudzone ciało… Postanowił na wszelki wypadek odwiedzić dziewczynkę w jej domu. To zmieniło całe jej życie!
Tak Klynn wygląda 20 lat później. W dniu, w którym jej bohater zapukał do drzwi jej domu i zobaczył ją pobitą, chorą i bezsilną, wszystko się zmieniło.
Jeff zabrał całe rodzeństwo do szpitala i upewnił się, że dzieci trafią do dobrych rodzin. Niestety, po tym stracili kontakt, ale Klynn bardzo chciała podziękować swojemu wybawcy. Miała też dla niego prezent…
Specjalnie dla policjanta, który odmienił jej życie, za pierwsze zarobione pieniądze Klynn kupiła bransoletkę z napisem Sierżant Jeff Colvin: prawdziwy bohater.
Gdy Klynn wróciła w rodzinne strony, by osobiście podziękować Colvinowi i wręczyć mu prezent, ten nie mógł ukryć emocji i powiedział coś bardzo prawdziwego o swoim zawodzie:
„Bardzo często w naszej pracy nie jesteśmy pewni, czy rzeczywiście komuś pomagamy. Dzięki takim sytuacjom policjanci zdają sobie sprawę z tego, że są potrzebni i robią coś dobrego”.
Oby na drodze każdego skrzywdzonego dziecka pojawił się jego prywatny bohater!
Nie ignorujmy oznak przemocy w domu.
Źródło: podaj.to