Jak wiele innych zwierząt, tak i ten kotek doświadczył w swoim życiu wiele bólu. Gdy był maleńki, został porzucony na drodze. Właściciele mogli go oddać do schroniska, wywiesić ogłoszenie, zrobić cokolwiek, by ułatwić mu życie, ale wybrali najgorszą opcję – porzucili go na ulicy. Na szczęście ktoś się ulitował nad Smeagolem.
Jego wybawiciel przejeżdżał rowerem blisko miejsca, gdzie siedział wystraszony Smeagol. Mężczyzna nie wahał się – zatrzymał się i zabrał kociaka do weterynarza.
Weterynarz zasugerował dokonanie eutanazji. Kotek był skrajnie wychudzony, a poza tym miał złamaną szczękę. Potrzebna była operacja, której Smeagol najprawdopodobniej i tak by nie przeżył. Mężczyzna, który go znalazł, postanowił zabrać go do siebie do domu… Nie zgodził się na zastrzyk.
Na początku kotek dostawał do jedzenia tylko mokrą karmę, bo złamana szczęka utrudniała mu jedzenie. Dostawał też leki. Nowy właściciel otoczył go prawdziwą troską.
I to przyniosło efekty! Tak Smeagol wygląda teraz. Choć na początku weterynarz skazał go na śmierć, kot przeżył. I do tego wyrósł z niego niezły łasuch.
Smeagol jest już pełnoprawnym członkiem rodziny, nawet zaprzyjaźnił się z wcześniej przygarniętym jamnikiem. To swoją drogą obala kolejny mit, jakoby pies i kot nie byli w stanie się zaprzyjaźnić, jeśli od maleńkości nie wychowywali się razem.
Źródło: podaj.to