Żadna matka nie chciałaby tego usłyszeć – szczególnie po urodzeniu trójki dzieci. Lydia Fairchild nigdy nie zastanawiała się nad swoim macierzyństwem, ani sprawdzaniem go. Zwłaszcza po noszeniu swojego dziecka przez 9 miesięcy.
Cała historia zaczęła się kiedy Fairchild chciała rozwieść się ze swoim mężęm, ojcem jej dzieci – Jamie Towsendem. Aby kobieta mogła dostać opiekę nad dziećmi cała rodzina musiała zrobić testy DNA. W tym czasie Lydia była w ciąży ze swoim trzecim dzieckiem.
Testy DNA potwierdziły ojcostwo Townsenda. Szokującym był fakt, że testy wykazały, że Lydia nie jest matką swoich dzieci! Kobieta nie była w stanie zaakceptować tego faktu. Kilkakrotnie powtarzała badania. Każde z nich miało ten sam wynik – Lydia nie była matką… Podczas kolejnego porodu kobieta była pod stałym nadzorem lekarzy. Kolejny test wykazał, że nie jest matką dziecka, które właśnie urodziła. W mediach zrobiło się głośno o rodzinie, a wielu chciało, żeby Fairchild straciła swoje dzieci. Jak Lydia mogła kłócić się z tym co udowodniły testy?
Jednak Lydia nie była jedyna. Karen Keegan przechodziła to samo. Testy DNA wykazały, że nie jest matką swoich dwóch synów. Dlaczego?
Patolog, Dr. Lynne Uhl dokonał niesamowitego odkrycia. Obie kobiety były chimerami. Podczas gdy same znajdowały się w brzuchach swoich mam miały siostry bliźniaczki, które nie przeżyły ciąży, a kobiety wchłonęły ich DNA – i stały się chimerami. Keegan i Fairchild miały inne DNA krwi i inne tkanek miękkich. Dlatego też kobiety urodziły dzieci, które genetycznie były ich…siostrzeńcami!
Źródło: podaj.to