8-latka pokonała raka. Na obozie usłyszała, że powinna się zakryć
Dziś 8-letnia Claire nie wyróżnia się na tle swoich rówieśniczek. Uśmiechnięta, radosna, pełna energii i pasji. Na pierwszy rzut oka nie widać, ile już przeszła. Jej historię zdradza tylko kilka blizn.
Gdy Claire miała 4 lata, zdiagnozowano u niej nowotwór kości – mięsaka Ewinga. Leczenie było długie i bolesne. Przeszła siedemnaście cykli chemioterapii i kilka operacji, w tym usunięcia czterech żeber i fragmentu kości kręgosłupa.
– Nie umiała jeździć na rowerze, nigdy nie przekroczyła progu przedszkolnej sali – wspomina Michelle Russell z Puyallup w stanie Waszyngton, mama dziewczynki.
– To było kilka lat temu. Gdybyście poznali dziś moją córkę, jej historia by was zszokowała. Jest piękna, zdrowa, wysportowana, towarzyska, zabawna. Jest utalentowaną tancerką i pilną uczennicą – wymienia Michelle. Przyznaje jednak, że choć na wielu polach Claire jest zupełnie inną osobą, z jednym nie może się pogodzić: ze swoimi bliznami.
– Któregoś poranka, kilka tygodni temu, w pośpiechu rzuciłam jej szorty i koszulkę. Poprosiłam, żeby się ubrała. Cicho zapytała, czy dam jej inny top. Zapytałam dlaczego, w końcu to była jedna z jej ulubionych koszulek, poza tym musiałyśmy już wychodzić. Odpowiedziała: „chłopiec na obozie powiedział, że nie powinnam nosić koszulek, które odsłaniają moje blizny. Powiedział, że są przerażające” – opisuje mama dziewczynki.
Przyznaje, że przez ułamek sekundy miała ochotę znaleźć tego chłopca i „zafundować mu jego własne blizny”. Szybko jednak zrozumiała, że on nie miał pojęcia, przez co przechodziła jej córka.
– Odpowiedziałam: „chyba chodziło mu o to, że to, przez co musiałaś przejść, to, skąd masz te blizny… to jest przerażające. Twoje blizny są piękne” – wspomina Michelle. Gdy wypowiedziała te słowa, Claire zaczęła płakać. Powiedziała tylko: „po prostu chcę być normalna”.
Kilka dni później Michelle wpadła na pomysł zorganizowania Claire profesjonalnej sesji zdjęciowej. Chciała w ten sposób jej uświadomić, że bycie pięknym to nie makijaż, ułożone włosy i drogie ubrania, bo „piękno nie jest doskonałe”.
– Prawdziwe piękno jest surowe. Prawdziwe piękno to dziewczynka, która doświadczyła niewyobrażalnej fizycznej i emocjonalnej traumy, która przeszła na drugą stronę – silniejsza, mająca świadomość, jak kruche jest nasze życie – opisuje Michelle.
Wierzy, że każdy, kto zobaczy zdjęcia jej córki, zrozumie, że jej blizny nie są brzydkie, szpecące czy „przerażające” – są symbolem jej walki i nadziei.
– Mam nadzieję, że nikt, żadne dziecko ani żaden dorosły, nie będzie próbował ukryć swoich blizn. Jeśli jednak będzie chciał to zrobić, wierzę, że przypomni sobie, że jeśli ich nie zasłoni, stanie się inspiracją dla 8-letniej dziewczynki. Pomoże jej docenić swoje ciało i to, że pokonała raka – wyznaje Michelle.
Źródło: te-mysli.pl