Trafiłam do nieba i spotkałam Jezusa – twierdzi kobieta, która była 27 minut w śmierci klinicznej. Amerykanka chwilę po przebudzeniu napisała na kartce „to istnieje naprawdę”.
Tina Hines przestała oddychać po tym, jak nagle upadła na ziemię. Była martwa przez blisko pół godziny. W tym czasie, zanim jej organizm znów zaczął pracować, zespół ratunkowy reanimował ją aż 6 razy.
Poszkodowana twierdzi, że znalazła się w niebie. Miała spotkać tam Jezusa. Swoje przeżycie zrelacjonowała po przebudzeniu w szpitalu. Początkowo, z powodu wyczerpania, nie była w stanie nic powiedzieć. Wskazała wzrokiem na papier i pióro. Na kartce napisała niewyraźnie jedno zdanie: „To istnieje naprawdę”. Gdy bliscy spytali, o co dokładnie chodzi kobiecie, ta popatrzyła w górę, w kierunku nieba.
To było takie prawdziwe, kolory były tak żywe – twierdzi Tina Hines.
Kobieta jest przekonana, że doświadczyła cudu. Według jej relacji, gdy znajdywała się w stanie śmierci klinicznej, widziała Jezusa. Miał on stać przed bramą o perłowym kolorze. Zza nich, rozbyskało jasne, żółte światło.
Historię kobiety opowiada jej siostrzenica. Madie Johnson duchowe przeżycie Amerykanki opisała na Instagramie. Twierdzi ona, że to, czego doznała wybudzona kobieta, musi być przekazywane dalej. Na dowód swojej wiary zrobiła na swojej ręce tatuaż. Przedstawia on dokładnie ten sam napis, który Hines napisała na kartce po przebudzeniu.
To, czego doznała moja ciocia, dało mi ogromną nadzieję i dowód na to, że życie po śmierci istnieje – stwierdziłą Madie Johnson.
Źródło: o2.pl