Pacjenci ukąszeni przez kleszcze miesiącami czekają na wizytę u specjalisty, choć powinni natychmiast otrzymać pomoc. Szpitale nie są w stanie im pomóc, bo… brakuje lekarzy zakaźników.
Jeszcze na dobre nie zaczął się sezon, a kleszcze już atakują. Tylko w tym roku ukąsiły już ponad 3800 razy. Na dodatek borelioza – groźna choroba, która potrafi człowiekowi zniszczyć życie – jest w Polsce późno i źle rozpoznawana. Trudno, żeby było inaczej, skoro brakuje specjalistów chorób zakaźnych, którzy ją leczą. W Polsce takich lekarzy jest niewiele ponad tysiąc. Skutki są opłakane – w kolejkach do zakaźników trzeba czekać miesiącami! Nie pomoże nawet skierowanie z dopiskiem „pilne”. W Tarnowie pacjent z takim skierowaniem doczeka się wizyty w… styczniu przyszłego roku. W Szczecinie na pierwszą wizytę poczeka prawie dwa lata, a w Bytomiu – dwa i pół roku.
– Borelioza musi być rozpoznana w ciągu kilku dni od ukąszenia kleszcza – wtedy łatwo można ją wyleczyć, bo wystarczy podać odpowiedni zestaw antybiotyków. Jeżeli choroba zostanie przeoczona, staje się problemem na lata, a często do końca życia – ostrzega Rafał Reinfuss, prezes Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę. – Cały czas szukamy specjalistów od chorób zakaźnych, ale nikt się nie zgłasza. Młodzi lekarze nie chcą się specjalizować w tym kierunku, a doświadczeni specjaliści odchodzą na emeryturę – skarży się Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki Szpitale Pomorskie w Gdyni.
Ministerstwo Zdrowia zachęca młodych lekarzy, by wybierali taką specjalizację, ale ostatnio zdecydowało się na to jedynie 16 rezydentów…
Źródło: se.pl