Kiedy powiedziała swojemu chłopakowi, że nie może chodzić, on podjął decyzję, której niewielu się spodziewało

W życiu bardzo przykre jest to, że niewiele zależy od nas samych. Zaledwie 27-letnia Haddie Borbely z Bradford przekonała się o tym w bolesny sposób. Angielka przechodziła przez pasy, kiedy zza rogu wyjechał rozpędzony samochód. Kierowca bardzo przekroczył dozwoloną prędkość, nie miał szans wyhamować. Z impetem wjechał w Haddie.

Haddie miała dużo szczęścia w nieszczęściu – bardzo szybko na miejscu pojawiła się karetka. Dziewczyna została przewieziona do szpitala w Leeds, gdzie lekarze całą noc walczyli o jej życie. Gdy niebezpieczeństwo minęło, musieli poinformować pacjentkę o strasznym stanie jej nóg.

1

Haddie miała połamane kości, zgruchotane kolana, zerwane więzadła, złamaną kostkę. Słowem, była unieruchomiona, a jej powrót do sprawności stanął pod znakiem zapytania. Angielka uwielbiała piesze wędrówki i wspinaczkę. Jedna decyzja nieodpowiedzialnego kierowcy sprawiła, że najprawdopodobniej nigdy więcej nie będzie jej dany spacer po górach.

2

Haddie jest pielęgniarką, dobrze więc wiedziała, co ją czeka, ale tego bólu nie da się opisać. Założono jej specjalną, metalową konstrukcję, żeby kości dobrze się zrosły. Do tego bólu doszedł inny… Dziewczyna postanowiła szczerze porozmawiać ze swoim chłopakiem.

3

Tom był przy niej cały czas, ale ona wiedziała, co się dzieje po wypadkach. Oglądała to codziennie w pracy, dlatego powiedziała ukochanemu, że… ma nie czuć się zobowiązany, bo ona już nie jest dziewczyną, którą poznał i pokochał. Zrozumie, jeśli będzie chciał odejść. Nie chciał. To dzięki wsparciu Toma, rodziny i przyjaciół Haddie codziennie walczy o powrót do zdrowia.

4

Gdy w końcu zdjęli jej metalowe obręcze, Haddie nie mogła patrzeć na swoje nogi. Są pokryte strasznymi bliznami. Potrzebny był kilkakrotny przeszczep skóry, ale nogi dziewczyny już nigdy nie będą wyglądać tak, jak przed wypadkiem. Ostatecznie, poradziła sobie i z kompleksami. Powiedziała: „te blizny to pozostałość po mojej walce o przetrwanie. Prawie umarłam, a jako pielęgniarka wiem, że miałam wiele szczęścia. Te blizny to część mojej podróży.”

Haddie potrafi walczyć o siebie. Po roku udało jej się stać o kulach. Teraz próbuje chodzić, co zobaczycie na nagraniu. Młoda kobieta założyła konto na Facebooku, na którym publikuje swoje filmy, zdjęcia i przemyślenia. Chce tym inspirować innych, których spotkało nieszczęście ze strony zupełnie obcych ludzi. Trzymamy za nią kciuki!

5

Przepisy ruchu drogowego zostały wymyślone po to, by nie dochodziło do tego typu tragedii. Przestrzegajmy ich!

Once I was able to hop around my room independently, I was incredibly keen to attempt the stairs! In my mind, once I could master the stairs I could be discharged from the hospital! ?⛰?? I was so desperate to get #home (as lovely as the staff were), there is nothing like your own bed! Fortunately, over my 2 month #rehabilitation, my arms had become significantly #stronger due to using them so much to lug my little self around! As a result it wasn't too difficult to lift myself up each step. Since I only had the ability to hop, I had to use my upper body strength to pull myself up and then rest my #Ilizarov leg on the step before lifting myself again up to the next step! Now.. on a good day this was not too difficult… However, on days when my Ilizarov leg was causing me a lot of pain, it was considerably more #challenging to hop on my 'good' leg. Once I conquered the stairs, I was so pleased.. Because it meant I could go #home. At least that was the idea I had built it in my head. Unfortunately, my #physio and the #doctors had a rather different opinion and they felt I still needed to stay in hospital.Being as #stubborn as I am and unable to avoid the temptation to be #dogmatic in my views.. I obviously made sure they were aware of how I felt about their opinion. They agreed that if I could manage to get up the stairs at home and back down and my physiotherapist was happy, then they would allow me to be #discharged.So… Off we went a few days later… The #ambulance crew had to lift me up the stone steps into my house in my #wheelchair as there were no rails for me to use. Once inside, I managed (with some difficulty) to hop up the 13 stairs to my bedroom. The Physio decided I could go home.. But only once rails and other equipment were installed and I had all the equipment I would need such as:- 2 Zimmer frames, top & bottom of the stairs- toilet rails- commode- indoor stair rails- outdoor stair railsWell.. I was not impressed ? I must have taken my #awkward pill that day! After some deliberation, I very reluctantly, went back to the #hospital. I discussed the situation with the doctor (whom I planned to persuade to send me back home!) I gave them a great speech about my abilities, how I am hardly in any pain now, how I would be much happier at home and that everything would be just #fantastic.. And to my delight (though he was somewhat #averse) he agreed that I could go home and be confined to my room until the OT could come and arrange for the equipment to be fitted! I was over the moon!! I can't lie… I soon realised why the doctors and physiotherapists had been so reluctant to discharge me. On a good day I would make it to the bathroom and even downstairs to sit with my family. Though, on the days when I was in a lot of pain, I would struggle to get out of bed and across the hallway to the toilet. I realised that on those days, I would usually have the #nurses to assist me and wheel me to the bathroom or use a commode or bedpan. I realised that I no longer had reassurance from a #doctor if I woke in the night with immense pain in my #legs, I no longer had someone to consult with when my pin sites began oozing and I would feel guilty relying on family to cook for me and help me to wash and get around the house.In hindsight, I was not physically ready to go home. But, with the support from my loved ones, I made it through those challenging times. One benefit of being home was just that… I was no longer restricted by visiting hours. I could stay with my #boyfriend, and my #friends and #family could visit me whenever they wanted and for as long as they liked. They could perch on my bed without being told off by the nurses and I could #sleep at night without being woken by the sound of a new #patient being admitted or another patient having a procedure or care done at 2am. No one would come in my room to turn me or do observations in the middle of the night and I no longer stuck to my pillows as they are made from cotton.. Not plastic! So… In essence, I was not physically ready to go home, but I was #psychologically in need of being at home, with my own comforts and without restrictions.

Posted by Haddie's Journey on Tuesday, July 26, 2016

Source: facebook.com

Źródło: podaj.to

Share

Dodaj komentarz