Jan Paweł II był nie tylko papieżem pełnym powagi i dostojności, ale też i… poczucia humoru. Któż z nas nie pamięta Jego dialogu z wiernymi, w czasie którego z uśmiechem i lekkim zakłopotaniem mówił o wadowickich kremówkach? A takich historii było mnóstwo. Część z nich chcemy Wam przypomnieć.
Jan Paweł II, chyba jak żaden inny papież, potrafił rozbawić wiernych jednym zdaniem. Poczucie humoru i szczery uśmiech nie odstępowały Go na krok. Lubił żartować, nawet z siebie. W tym szczególnym dniu przypominamy anegdoty, które padły z ust Ojca Świętego.
Definicja mnicha
Jeszcze jako kardynał na widok (bardzo szczupłego) ojca Leona Knabita z Tyńca Wojtyła mówił: „Oto definicja mnicha, »kupa kości owiniętych w czarny materiał«”.
Po poręczy
Kiedyś kardynał Wojtyła przyjechał z wykładem do seminarium duchownego księży redemptorystów w Tuchowie. Ciekawszy od wykładu okazał się jednak sposób, w jaki gość przebył parę pięter między aulą a refektarzem: usiadł na poręczy schodów i… zjechał.
Złoty krzyż
Sakrę biskupią przyszły kard. Macharski otrzymał z rąk Jana Pawła II. Podczas uroczystego nabożeństwa papież zdjął z szyi złoty krzyż i zawiesił go na szyi bp. Macharskiego. Ten piękny gest jednak odpowiednio skomentował – „Daję ci go, bo jest trochę uszkodzony”.
Więcej anegdot z życia Jana Pawła II znajdziesz tutaj!
Wszyscy sobie poszli
Któregoś wieczoru, podczas szpitalnej rekonwalescencji w klinice Gemelli po zamachu na Placu świętego Piotra, Papież wyszedł ze swojego pokoju na opustoszały korytarz. Rozejrzał się i powiedział: „Ładne rzeczy, wszyscy sobie poszli, a mnie zostawili!”
Złość piękności szkodzi
Przed kilku laty – wspomina watykański korespondent Telewizji Publicznej, Jacek Moskwa – po modlitwie „Anioł Pański” Jan Paweł II przemawiał, niemal krzycząc. Zaraz potem, podczas audiencji w Pałacu Apostolskim, Moskwa prosił Papieża, aby na siebie uważał, bo jego chrypka zaniepokoiła dziennikarzy.
– To ze złości – usprawiedliwiał się Papież.
A odchodząc dodał: – A złość piękności szkodzi.
Nie szumcie siostry nam
W hiszpańskiej Avili, gdy szum czyniony przez rozradowane zakonnice stawał się już wprost nie do zniesienia, Papież wypalił: „Te siostry, które ślubowały milczenie, hałasują tu najgłośniej”.
Za blisko szefa
Osobisty lekarz Jana Pawła II opowiadał, jak podczas jednej z podróży Papież nie czuł się zbyt dobrze po wcześniej zjedzonych plackach ziemniaczanych. Doktor zaproponował kilka kropel „Napoleona”. Papież zapytał wtedy, na jakiej są wysokości. Lekarz poszedł zapytać, wrócił i podał pułap, na jakim znajdował się samolot. Papież wzniósł rękę do góry i powiedział: „Nie mogę, Szef za blisko”.
Cud!
W czasie środowej audiencji w styczniu 1979 roku Ojciec Święty przemawiał jak zwykle także w języku polskim. Ponieważ rozentuzjazmowani Włosi także to przemówienie przerywali gromkimi oklaskami, papież skomentował z uśmiechem: „O, stał się cud! Widać, że wszyscy Włosi rozumieją po polsku. To jakby nowe Zesłanie Ducha Świętego!”.
Trudny język polski
Wielu watykańskich dostojników podjęło próbę nauczenia się – niełatwego przecież – języka polskiego. Jeden z nich spotkawszy kiedyś Papieża na korytarzu zagadnął: „Jak się czuje piesek?”. Papież spojrzał na niego zdumiony, po czym z uśmiechem odparł: „Hau, hau!”.
Bez kolejki
Pomiędzy beatyfikacją a kanonizacją o. Maksymiliana Marii Kolbego minęło zaledwie 11 lat. Krótko przed uroczystością papież miał to skomentować: „Rzadko się zdarza, aby błogosławiony tak szybko awansował na świętego. Ale ponieważ o Kolbe całe życie się spieszył, to trzeba było go załatwić poza kolejką”.
Relikwie
Podczas jednego ze spotkań z siostrami zakonnymi Papież stwierdził: „Bardzo was cenię i lubię, ale schodzę wam z drogi, bo wy najchętniej rozerwałybyście papieża na sztuki. A mnie się jeszcze do relikwiarza nie spieszy…”.
Hymn
Podczas pielgrzymki do Stanów Zjednoczonych Polonia amerykańska wielokrotnie witała Papieża głośnym śpiewem „Sto lat”. Za którymś razem Papież stwierdził: „Jeżeli będziecie ciągle to śpiewali, to Amerykanie pomyślą, że to polski hymn narodowy!”.
Niech żyje łupież…
Podczas ostatniej pielgrzymki w Pełpinie: „Jak tak krzyczycie »Niech żyje papież«, przypomina mi się, gdy ktoś się pomylił i krzyknął: Niech żyje łupież’. Ja was do tego nie zachęcam”.
Ech, popapieżyć
Ojciec Święty do odwiedzającego Go polskiego księdza:
– Poczekaj chwilę na mnie, muszę trochę popapieżyć.
Niesforny Papież
Jak wiadomo podczas wizyty w 1999 roku w Polsce Jan Paweł II zachorował i z tego powodu odwołano jego wizytę w Gliwicach. Ojciec Święty nie dopuścił jednak do tego, aby to śląskie miasto było jedynym miejscem na trasie jego pielgrzymki, którego nie odwiedził. Niespodziewanie w ostatnim dniu wizyty, 17 czerwca, przybył do Gliwic, a zebranemu pół milionowi wiernych dziękował za „świętą cierpliwość dla Papieża”. Posługując się gwarą śląską, Jan Paweł II tak oto dialogował z tłumem:
– Widać, że Ślązak cierpliwy i twardy, bo ja bym z takim Papieżem nie wytrzymał. Ma przyjechać, nie przyjeżdżo, potem znowu ni ma przyjechać – przyjeżdzo.
– Nic nie szkodzi – odparli wierni.
– No, to dobrze. Jak nic nie szkodzi, to jakoś ze spokojnym sumieniem odjadę do Rzymu.
Przystojniak
Podczas wizytacji jednej z podhalańskich parafii przejęta z wrażenia gaździna pomyliła się, wygłaszając tekst powitania kardynała Karola Wojtyły i zamiast zatytułować go „nojdostojniejsym”, powiedziała „Witojcie nom nojpszystojniejsy księze kardynale”. On zaś spojrzał na nią z filuternym błyskiem w oku i odparł: „No, coś w tym jest!”.
Wykorzystaliśmy m.in. fragmenty książki „Kwiatki Jana Pawła II” Jana Turnaua i Janusza Poniewierskiego, Wydawnictwo Znak 2003 i książki ks. Kazimierza Pielatowskiego „Uśmiech Jana Pawła II”, Wydawnictwo Hlondianum 1991.
Źródło: fakt.pl