Kowalska się uparła, żeby ją Kowalski zabrał na dancing. Długo jej tłumaczył, że to bez sensu, że go to nie bawi, ale wreszcie ustąpił. Poszli. Wchodzą do lokalu…
– Dzień dobry, panie Kowalski! – wita ich w progu portier. Żona zdziwiona.
W sali podbiega natychmiast kelner.
– Dla pana ten stolik co zwykle
Żona jeszcze bardziej zdziwiona. Mąż tłumaczy, że pewnie go z kimś mylą.
Podchodzi kelner.
– Dla pana to co zwykle A dla pani
Żona zaczyna się wściekać. Zaczyna się występ. Striptizerka ma właśnie zdjąć ostatni element odzieży i pyta kto z sali pomoże jej rozwiązać tasiemki.
– Ko-wal-ski! Ko-wal-ski! – skanduje sala.
Tego już Kowalskiej było za wiele. Zerwała się i wybiegła z restauracji. Kowalski za nią. Wsiedli do taksówki i jadą do domu. Kowalska całą drogę robi Kowalskiemu wyrzuty. W końcu kierowca taksówki odwraca głowę i mówi:
– Co, Kowalski, takiej pyskatej k… tośmy jeszcze nie wieźli.
Źródło: polubione.com