Starszy mężczyzna podzielił się swoją niesamowitą historią miłosną, która poruszyła serca ludzi na całym świecie. Mąż opowiedział ją autorowi fanpage Humans of New York, Brandon’owi Stanton’owi. Udowadnia ona, że miłość na dobre i złe naprawdę istnieje. I pomimo problemów i wszelkich trudności można z kimś spędzić całe życie.
Poruszająca historia miłości zaczyna się kilkadziesiąt lat temu. Mężczyzna miał wówczas 19 lat, a jego ukochana 16. Młodzi zakochali się w sobie bardzo szybko. Pobrali się i spędzili ze sobą 50 lat. Z okazji okrągłej rocznicy ślubu odbyło się huczne przyjęcie. Kiedy małżonkowie wracali razem do domu po przyjęciu, mężczyzna zauważył, że coś jest nie tak…
„W drodze do domu ciągle twierdziła, że jedziemy w niewłaściwy sposób. Była bardzo natarczywa. Nie mogłem z nią walczyć. Ciągle pozwalałem jej zawracać, ponieważ wiedziałem, że w końcu trafimy na główną drogę do Michigan. Wtedy zrozumiałem. Jej ojciec miał demencję. I ona też ją ma – wiedziałem co się dzieje.”
Choroba zaczęła się rozwijać, zabierając powoli wszystkie wspomnienia jego żony. Pewnego razu wyszła z domu w środku nocy. Na szczęście mąż szybko ją znalazł, ale kobieta walczyła i nie chciała wracać.
Wkrótce zapomniała jak grać na pianinie, choć była to jedna z jej ulubionych rozrywek. Porzucenie wolontariatu i gry w domu starości były jednymi z najcięższych chwil. Pomimo wszystko mąż nie opuścił żony, ponieważ bardzo ją kocha i wiedział, że to wszystko jest tego warte.
Mężczyzna wyjaśnia dalej:
„… Nie odbieram tego jako przekleństwa. To zaszczyt. To, co Pan dał mi do zrobienia. Służyła tej rodzinie przez całe swoje życie. A teraz moja kolej, by służyć jej. Być może nigdy nie odzyskam jej mentalnie. Ale jestem z nią. Każdego ranka będziemy nadal siedzieć w tym fotelu i przytulać się do południa. Lubi wsunąć dłoń pod moją koszulę by poczuć moją skórę. Wciąż lubi się całować. Co jakiś czas pochyla się i robi wszystko, aby dać mi buziaka. Czasem zaczyna „trajkotać”. Nie wymawia żadnych słów. To co mówi, nie ma żadnego sensu. Ale nigdy jej nie uciszam, bo to lepsze niż nic.”
Oszałamiające słowa męża dowodzą, że miłość naprawdę istnieje, a jego oddanie do żony przynosi ciepło i nadzieję dla nas wszystkich.
Pomimo trudności w swoim życiu, ciężko pracuje, aby zająć się żoną i być kochającym mężem!
Przeczytaj całą wiadomość jaka pojawiła się na fanpage Humans of New York.
„Miałem dziewiętnaście lat. Ona miała szesnaście lat. Spotykaliśmy się zwykle w niedzielę. Nie robiliśmy jakichś niezwykłych rzeczy. Byliśmy konserwatywni. Każda randka była coraz bardziej „przytulana”. Potem zaprosiła mnie na studniówkę. To było zaledwie dziesięć mil stąd w Richmond. Byłem tam jedyną osobą bez smokingu. Wszyscy ci ludzie z miasta – nie wiem co o mnie myśleli. Nie potrafię powiedzieć, kiedy się zakochałem. Nie mogę nawet powiedzieć, kiedy poprosiłem ją o rękę. To było po prostu naturalne. Po prostu siedzieliśmy w samochodzie i dałem jej pierścionek. Nie mamy wiele dużych momentów, którymi mógłbym się podzielić. Byliśmy prostymi ludźmi. Wszystkie dni były szczęśliwe.
Naszą 50. rocznicę ślubu obchodziliśmy w Branson w Missouri. W drodze do domu ciągle twierdziła, że jedziemy w niewłaściwy sposób. Była bardzo natarczywa. Nie mogłem z nią walczyć. Ciągle pozwalałem jej zawracać, ponieważ wiedziałem, że w końcu trafimy na główną drogę do Michigan. Wtedy zrozumiałem. Jej ojciec miał demencję. I ona też ją ma – wiedziałem co się dzieje. Wkrótce zaczęła zapominać nazw. Kiedy zaczęło robić się naprawdę źle, chciała odejść. Zawsze próbowała opuścić dom. Musiałem leżeć przy drzwiach, aby móc powstrzymać ją przed odejściem. Pewnego ranka obudziłem się i nie mogłem jej znaleźć. Odchodziłem od zmysłów: „Gdzie poszła? Gdzie ona poszła?” Pobiegłem na zewnątrz a tam było zupełnie ciemno. Przy drodze nie było latarni. I ledwo mogłem ją zobaczyć, gdy przechodziła przez jezdnię. Pobiegłem i chwyciłem ją. Ale walczyła. Nie chciała wracać do domu.
Tęsknię za tym, że nie możemy wyjść i zatańczyć albo odwiedzać innych ludzi. W każdą środę działaliśmy w wolontariacie w domu starości. Miała grać na fortepianie, a ja miałem przewracać dla niej strony. Hymny były jednymi z ostatnich rzeczy jakie pamiętała. Muzyka była jej życiem. Ale pewnego dnia przestała grać. Powiedziałem pracownikom domu starości, że muszą znaleźć kogoś innego. Tak to teraz wygląda, ale nie odbieram tego jako przekleństwa. To zaszczyt. To, co Pan dał mi do zrobienia. Służyła tej rodzinie przez całe swoje życie. A teraz moja kolej, by służyć jej. Być może nigdy nie odzyskam jej mentalnie. Ale jestem z nią. Każdego ranka będziemy nadal siedzieć w tym fotelu i przytulać się do południa. Lubi wsunąć dłoń pod moją koszulę by poczuć moją skórę. Wciąż lubi się całować. Co jakiś czas pochyla się i robi wszystko, aby dać mi buziaka. Czasem zaczyna „trajkotać”. Nie wymawia żadnych słów. To co mówi, nie ma żadnego sensu. Ale nigdy jej nie uciszam, bo to lepsze niż nic.”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.