Jacek Karnowski wspomina Adamowicza. Poruszające słowa

„Do wielu z nas chyba do dziś nie dotarło, że Pawła nie ma z nami” – mówił prezydent Sopotu, Jacek Karnowski w „Rozmowie Piaseckiego” w TVN24. Podkreślał, że to strata wielkiego przyjaciela, na którego zawsze i w każdym względzie można było liczyć. Strata człowieka, który pokazywał światu, że Polacy potrafią się jednoczyć i pomagać.

Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz został zaatakowany w czasie 27. finału WOŚP, gdy rozpoczynało się „światełko do nieba”. 27-letni Stefan W. zaatakował go ponad 14-centymetrowym nożem. Mimo 5-godzinnej operacji i wysiłków lekarzy, rany okazały się śmiertelne. W poniedziałek po południu poinformowano o jego śmierci. Prezydent Gdańska miał 54 lata. Pozostawił żonę i małe córeczki.

We wtorek w porannej rozmowie na antenie TVN24, przyjaciel Pawła Adamowicza, Jacek Karnowski we wzruszających, bardzo osobistych słowach wspominał zmarłego polityka. Znali się od lat 80., gdy Adamowicz walczył o wolną Polskę i demokrację. – To strata wielkiego przyjaciela… Ale to nic w porównaniu do straty, jakie poniosła żona, brat czy rodzice – podkreślał prezydent Sopotu.

Karnowski opisał prezydenta Gdańska jako człowieka „zahartowanego w ciężkich bojach”. – Od 12 lat zaszczuwany i ścigany, ale przy tym bardzo radosny i bardzo mocno dający świadectwo tego, że nawet przeciwników trzeba szanować – opowiadał. – Uosabiał demokrację zachodnią, gdzie ma się szacunek do innych ludzi, do przeciwników politycznych – dodał w rozmowie z Konradem Piaseckim.

Później przeszedł do jeszcze bardziej osobistych wspomnień: – Mogłem na niego bezwzględnie liczyć, czy to w pomocy materialnej, czy takiej duchowej. Nigdy się na nim nie zawiodłem – mówił wzruszony. O ataku na prezydenta Gdańska dowiedział się, gdy dojeżdżał w Sopocie na miejsce, w którym grała Wielka Orkiestra, w którą jego przyjaciel był bardzo zaangażowany. – Paweł dawał świadectwo nie tylko w Polsce, ale i w Europie, że my, Polacy, potrafimy być solidarni, potrafimy być gotowi na pomoc innemu człowiekowi niezależnie od koloru skóry, poglądów – podkreślał Karnowski.

Prezydent Sopotu przyznał, że już w czasie pierwszej rozmowy telefonicznej z lekarzem, który operował Adamowicza, było czuć, że jest bardzo źle. To samo dało się wywnioskować z rozmowy z księdzem, od którego ranny prezydent przyjął ostatnie namaszczenie. – Mieliśmy do końca nadzieję, ona była, ale była bardzo ciężka. Myślę, że do wielu z nas do dzisiaj nie dotarło, że Pawła nie ma z nami – powiedział.

Źródło: fakt.pl

Share

Dodaj komentarz