Nauczyciele właśnie otrzymali wypłatę za kwiecień, czyli za miesiąc, w którym strajkowali 19 dni. Według tego, co mówi polskie prawo, w tym czasie, gdy nauczyciele nie prowadzili lekcji, nie należy im się wynagrodzenie.
Minister edukacji narodowej Anna Zalewska jasno zdeklarowała się w czasie strajku: „W okresie strajku zorganizowanego zgodnie z przepisami ustawy pracownik zachowuje prawo do świadczeń z ubezpieczenia społecznego oraz uprawnień ze stosunku pracy, z wyjątkiem prawa do wynagrodzenia”.
Tym jak wyglądały ich pensje, nauczyciele podzielili się na profilu „Protest z Wykrzyknikiem”, który prowadzony jest na Facebooku.
Dzisiaj na nasze konta wpłynęło wynagrodzenie obniżone o potrącenie za okres strajku. Bo – jak powiedziała minister Zalewska – nam się te pieniądze po prostu nie należą. Co to oznacza dla naszych budżetów domowych? W mediach pojawiały się dobitnie sformułowane komentarze, że rząd postanowił wziąć nauczycieli głodem – i doprawdy, nie ma w tym dużej przesady!
W niektórych szkołach nauczyciele i nauczycielki wnioskowali o rozłożenie potrącenia wynagrodzenia na raty, bo jednorazowe uszczuplenie wypłaty drastycznie wpłynie na możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeb. Co najczęściej podawano w uzasadnieniu takich wniosków? Konieczność spłaty raty kredytu mieszkaniowego lub też zapłaty wysokiego czynszu albo kosztu wynajmu mieszkania. Jeżeli trwający 19 dni strajk dla wielu z nas oznacza zagrożenie w tak podstawowej sprawie, jak własny dach nad głową, to jak można mówić o realnym prawie do strajku dla tej grupy zawodowej?
Pod wpisem pojawiło się bardzo dużo komentarzy.
Dostałem 777 zł wynagrodzenia. Ja się pytam, gdzie jest dobro moich dzieci, mojej rodziny?” – pyta retorycznie jeden z oburzonych, strajkujących nauczycieli.
Niżej można natknąć się na inny komentarz: „Dostałam wypłatę 60 złotych i 50 groszy, bo zgodziłam się na odciągnięcie raty pożyczki z kasy – 1000 zł. Na szczęście mąż może mnie przez miesiąc utrzymywać”
Dostałam dziś 355 zł pensji. Cisną mi się na usta same najgorsze słowa. Ale przecież zmiędlę w gardle, nauczycielowi nie wypada ulegać emocjom…
Właśnie przyszła moja wypłata. Straciłam 1800 zł…
Pojawiły się jednak i głosy ludzi, dla których zdziwienie nauczycieli jest niezrozumiałe i nie potrafią zrozumieć ich oburzenia.
Drodzy nauczyciele, gdyby za strajkowanie były wypłacane normalne pensje, to nikomu by się nie chciało przychodzić do pracy skoro za strajkowanie wypłacane byłyby te same pieniądze. Wypłaty dostaliście za pracę, a tę świadczyliście tylko przez część miesiąca. Ja pracuję w korporacji i na pewno nikt za 2 tygodnie przebywania poza biurem nie wypłaciłby mi pieniędzy
I bardzo dobrze. Premię 400 zł w pracy mi przez was zabrali bo z dzieckiem przedszkolnym nie miałem co zrobić. Myślicie, że mi kasa z nieba leci?
Nie wierzę, że Wy jeszcze chcecie kasy za ten cyrk. To już jest serio gruba przesada
Uważacie, że nauczyciele powinni dostać pełne wypłaty?
Źródło: wiemy.to
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.