Mateusz Morawiecki popełnił przestępstwo? Właśnie zostały ujawnione kolejne fakty z przebiegu śledztwa „afery taśmowej”. Tam, kluczową rolę odgrywa obecny premier.
Mateusz Morawiecki miał być bliskim znajomym z towarzystwa biznesowo-politycznego Platformy Obywatelskiej. Wtedy był członkiem Rady Gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku. Według informacji z toku śledztwa wynikało, że po analizie materiału Morawiecki miał być kandydatem na ministra skarbu. Podczas nagrania wyraźnie słychać, że polityk mówi o bliskich współpracownikach ówczesnego premiera.
Mateusz Morawiecki w centrum skandalu afery taśmowej. Co premier powiedział w restauracji?
Podczas gdy politycy Prawa i Sprawiedliwości oskarżali Tomasza Arabskiego o przebieg śledztwa wokół tragedii smoleńskiej, Mateusz Morawiecki miał być z nim w bliskich relacjach. Polityk miał bywać regularnie w restauracji „Sowa i Przyjaciele” oraz „Amber Room”. Zapytany wtedy o konotacje z bliskimi Platformy Obywatelskiej powiedział, że w miejscach bywał w charakterze biznesowym i towarzyskim. Po ujawnieniu skandalu nikt się z nim nie kontaktował w sprawie ewentualnego wykupu nagrań.
Dziennikarzy „Wprost”, którzy nagłośnili sprawę zadziwiał fakt, że zamieszany bezpośrednio w „towarzystwo” afery taśmowej polityk dziś jest premierem. Ci, na bieżąco analizują przebieg rozmów z restauracji i zauważają: Mateusz Morawiecki mógł mieć niebagatelny wpływ na prowadzenie zakulisowych rozmów. Kelnerzy, którzy brali udział w prowokacji jawnie obciążają Morawieckiego, sugerując, że był obecny wielokrotnie na miejscu. Z treści nagrań wynika, że prawdopodobnie „chciał załatwić sobie posadę w rządzie Donalda Tuska”. Zdaniem kelnerów premier chciał zakupić nieruchomości na tzw. „słupy”.
Śledztwo dziennikarzy Onetu
Dziennikarze portalu postanowili przeanalizować materiał śledczy, który od początku budził ich wątpliwości. Informacja o Mateuszu Morawieckim wielokrotnie pojawiła się w przebiegu śledztwa. Jednak ani prokuratura, ani media nie drążyły tematu. Okazuje się, że kelnerzy, którzy byli obecni na miejscu podkreślali wielokrotne odwiedziny ówczesnego prezesa BZW BK w restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Część nagrań, która zarejestrowała rozmowy Morawieckiego jest podobno w nieznanych rękach. Dziennikarze i śledczy przypuszczają, że ktoś może chcieć szantażować polityka nagraniami.
Z zeznań jednego z kelnerów wynika, że Morawiecki jednoznacznie mówił o zakupie nieruchomości. Podobno „z interesu chciała się wycofać” nieznana kobieta. Portal onet.pl ujawnił treść wypowiedzi Łukasza N.
– (…) Ja je odsłuchiwałem to było nagranie Morawieckiego z jakimś mężczyzną. Ja nie znam tego mężczyzny, w tej rozmowie brały udział tylko tych dwóch mężczyzn. Morawiecki jest z banku BZW BK. Z tego co pamiętam to rozmawiali o jakiś budynkach, tamten drugi człowiek którego nie znam powiedział że jakaś osoba się obawia i chce się wycofać z tego interesu. Rozmawiali o zakupie budynków pod inwestycje i mieli tam wynajmować pod jakieś biznesy ale dokładnie nie pamiętam. Rozmawiali że dokumenty mają być sporządzone na jakąś osobę. Rozmawiali, że będą mieli te, że oni będą mieli te lokale zakupione na inne osoby, że na inne osoby będą wystawione dokumenty. Nie pamiętam czy w tej rozmowie była mowa o pożyczkach i kredytach na słupy. Oni rozmawiali o tym że będą kupować nieruchomości na podstawione osoby – miał zeznać Łukasz N.
Dotychczasowe zeznania kelnerów były precyzyjne, a osoby, które „pojawiały się w ich relacjach” były realnie gośćmi restauracji. Przypuszczają więc, że domniemania o Morawiecki mogą być faktyczne.
Mateusz Morawiecki był przesłuchiwany w toku śledztwa jako… osoba poszkodowana. Dziennikarze na nowo ujawniają fakty, aby zmusić prokuraturę do dalszego działania. W ich ocenie, może mieć ona istotny wpływ na wizerunek premiera.
Źródło:pikio.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.