Czasem zdarza się, że ulubioną rozrywką dziecka jest granie nam na nerwach. To może się wydarzyć na spacerze lub w sklepie, nigdy nie znamy dnia, ani godziny. Jak zachować spokój gdy dziecko zaczyna histeryzować w miejscu publicznym? Ten dziadek znalazł na to odpowiedź. Czytajcie dalej!
Pewna kobieta w supermarkecie była świadkiem dość nieprzyjemnej sceny. Spotkała dziadka robiącego zakupy wraz z kilkuletnim wnuczkiem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie zachowanie chłopca. Krzyczał on, że koniecznie chce batonika i nie dał sobie odmówić. Tak samo było w innych alejkach – Kup mi soczek! Kup mi Colę! Kup mi chrupki! – krzyczał płacząc.
W tym czasie dziadek robił planowane zakupy i spokojnie powtarzał – Spokojnie Albert, nie będziemy tu długo. Tylko spokojnie. Trzymaj się dzielnie.
Przy kasie mały awanturnik zaczął wyrzucać rzeczy z wózka na podłogę. Dziadek wciąż ze stoickim spokojem powtarzał – Albert, Albert. Spokojnie. Nie denerwuj się. Za pięć minut będziemy w domu.
Kobieta była pod takim wrażeniem opanowania starszego mężczyzny, że gdy ten ładował zakupy do samochodu podeszła do niego i oznajmiła:
– Wie Pan co, może to nie moja sprawa, ale chciałam tylko powiedzieć, że jestem zdumiona. Nie wiem jak dał Pan radę być tak spokojnym. Jest Pan niesamowity! Albert ma ogromne szczęście, że ma takiego dziadka.
Dziękuję Pani – odpowiedział mężczyzna z uśmiechem – ale to ja jestem Albert. Ten mały szatan ma na imię Steve.
Rozbawiła Was ta historia?
Źródło: podaj.to