Tawny Nelson od niedawna jest samotną matką, która codziennie boryka się z pracą i opieką nad czterema córkami: dziewięciolatką, pięciolatką, dwulatką i najmłodszą, sześciotygodniową dziewczynką. Kobieta stara się, jak może, by zapewnić dzieciom dobre życie, ale nie ma co ukrywać, że nie jest jej łatwo, tym bardziej, że nie ma w pobliżu żadnej rodziny. Z tego powodu, gdy feralnego wieczoru jej samochód stanął w połowie drogi do sklepu i nie chciał odpalić, Tawny była przerażona. Nie miała do kogo zwrócić się o pomoc, a obcy ją ignorowali, ale wtedy pojawiła się osoba, której nigdy by nie podejrzewała o coś takiego! Zobaczcie, jak Tawny opisała całe zdarzenie.
„Musiałam pilnie jechać z dziećmi do sklepu. Lało jak z cebra, a moje auto nie jest już najsprawniejsze. W połowie drogi samochód po prostu stanął. Padł akumulator. Nie miałam przy sobie telefonu. Nie mam w pobliżu rodziny, która mogłaby pomóc, dlatego w przeciągu dwóch godzin poprosiłam o pomoc około dwudziestu obcych ludzi. Wszyscy mnie zignorowali.
Moja pięcioletnia córka zajęła się sama sobą, dwulatka płakała bez przerwy, bo była głodna, najstarsza starała się mi pomóc i zająć najmłodszą. Rozpłakałam się myśląc, że jestem najgorszą matką na świecie. Wtedy usłyszałam, jak ktoś puka w okno od mojej strony. Starszy pan (ma 74 lata) z laską w ręce i wyraźnie kulejący wręczył mi kurczaka, ciastka i butelki z wodą z pobliskiego sklepu. Powiedział, żebym nakarmiła dzieci, a on w tym czasie zadzwoni po lawetę, zaś jego żona zawiezie nas do domu.
Następnego dnia rano stawił się u mnie mechanik, żeby wymienić akumulator. Gdy chciałam zapłacić, mechanik uśmiechnął się i powiedział, że już jakiś starszy pan zrobił to za mnie. Ten starszy pan sprawił, że na nowo uwierzyłam w ludzi, nie poddałam się i będę starała się być wspaniałą matką.”
„Jeszcze nigdy nie płakałam tak bardzo, jak tamtego wieczoru. Wszystko ułożyło się fatalnie, a ten pan, nie znając mnie wcale i nic nie wiedząc o moim życiu, pomógł mi najlepiej jak umiał. Słowo dziękuję to za mało. Mam nadzieję, że któregoś dnia ja też będę mogła zrobić coś takiego dla innej osoby.”
Ten starszy pan musiał już wiele przejść, by potrafić pomóc innym. Nie poddał się wszechobecnej „znieczulicy.” Weźmy z niego przykład! Nie wiadomo, kiedy to my będziemy w podobnej sytuacji…
Pomagajmy innym!
Źródło: podaj.to
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.