Ratownik medyczny tłumaczy, dlaczego woda utleniona nie nadaje się do odkażania ran. „Szkodzi, a nie pomaga”

Większość ludzi odkaża otarte kolano czy rozcięty palec wodą utlenioną. Tymczasem, według ratownika medycznego Ariela Szczotoka, to duży błąd. Okazuje się też, że w kwestii opatrywania ran popełniamy ich o wiele więcej.

W jednym z ostatnich odcinków „Pytania na Śniadanie” został poruszony temat prawidłowego opatrywania skaleczeń i najczęściej popełnianych przy tym błędów. Tych, jak się okazuje, większość z nas robi sporo, jednak głównym jest stosowanie wody utlenionej w roli odkażacza.

Szczypanie to zły objaw
Jak tłumaczy Ariel Szczotok, który jako ratownik medyczny wystąpił w programie w roli eksperta, spełnia ona swoją rolę wyłącznie w przypadku poważnych obrażeń. Do tego fakt, że polanie wodą utlenioną otarcia na kolanie czy skaleczonego palca szczypie, powinien nam dać do myślenia, bo wcale nie oznacza nic dobrego.

Dzwonisz na 112 i co dalej? Te rzeczy musisz powiedzieć, żeby szybko i sprawnie wezwać pomoc

„Woda utleniona utrudnia gojenie”
– To, co szczypie, znaczy, że drażni. A skoro drażni, to znaczy, że szkodzi, a nie pomaga – wyjaśnia ratownik. – Woda utleniona, spirytus, gencjana, jodyna to są preparaty, które mają właściwości odkażające. Zgadzam się z tym w stu procentach. Ale absolutnie nie nadają się na świeżą ranę, bo utrudniają gojenie – zaznacza.

Przy okazji specjalista podkreśla, że zarówno on, jak i inni medycy uważają wodę utlenioną za specyfik, który bezwzględnie powinien się znaleźć w każdej domowej apteczce. – Doskonale działa na rany, które się trudno goją, są zainfekowane, sączą się, pojawia się tam jakaś ropa i tym podobne – precyzuje.

Otworzyłeś butelkę? Wyrzuć po tygodniu
Ratownik ma jednak dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, chodzi mu o apteczkę z lekami, a nie taką z akcesoriami do udzielania pierwszej pomocy. Po drugie, należy pamiętać o tym, że woda utleniona ma bardzo krótką datę ważności. – Zwykle jest to siedem do 14 dni od otwarcia. Potem powinniśmy ją wyrzucić – instruuje Ariel Szczotok.

Co zamiast? Woda z kranu i szare mydło najlepsze
Skoro ani woda utleniona, ani spirytus (również może podrażnić skaleczenie i utrudnić jego gojenie) nie nadają się do odkażania większości „zwykłych” obrażeń, które mogą się nam przytrafić na co dzień, co stosować zamiast nich? Według ratownika świeże rany, które nie wymagają interwencji chirurgicznej (zszycia), wystarczy dokładnie przemyć pod bieżącą wodą.

– Delikatnie, bo to boli. Strumień wody kierujemy nieco wyżej, by nie lać jej bezpośrednio na ranę. Możemy też delikatnie tę ranę przetrzeć – zaznacza. Oprócz tego, można też użyć szarego mydła. Ważne, by nie miało żadnych dodatków, zwłaszcza zapachowych, bo ich bazą jest alkohol, który działa drażniąco na otarcia oraz skaleczenia i powoduje nieprzyjemne uczucie szczypania.

Ranę przepłukaną wodą z ewentualnym dodatkiem mydła można delikatnie osuszyć. Czym? Na pewno nie papierowym ręcznikiem, po który sięga wiele osób. Mimo że jest jednorazowy, a więc teoretycznie higieniczny, w tym przypadku zupełnie się nie sprawdzi. – Papier to celuloza, która po dostaniu się do rany jest pożywką dla bakterii – uczula ekspert. Według niego najlepsza do osuszania ran jest czysta, bawełniana szmatka albo jednorazowe opatrunki (flizelinowy gazik) lub zwykła gaza.

Bez rękawiczek ani rusz
Ariel Szczotok zwraca również uwagę na coś, o czym przy opatrywaniu jakichkolwiek obrażeń zapomina większość z nas. Zwłaszcza rodziców, którzy zwykle zajmują się obrażeniami swoich dzieci.

– To jest bardzo ważny element. Nawet wtedy, gdy opatrujemy kogoś bliskiego – podkreśla ratownik. Dlaczego? W tym przypadku mniej chodzi o bezpieczeństwo opatrującego, a bardziej o to, żeby nie zanieczyścić rany drobnoustrojami, które gromadzą się na dłoniach każdego z nas.

– Kiedy do domu wpada dziecko z rozciętym łukiem brwiowym, to rodzic nie będzie szedł myć rąk. Wiem, że tak nie będzie – mówi ekspert. Dlatego zachęca, by w apteczce z akcesoriami do udzielania pierwszej pomocy przechowywać również parę jednorazowych, lateksowych rękawiczek.

Opatrunek uciskowy na silne krwotoki
Przy okazji specjalista wyjaśnia też, co zrobić, kiedy rana mocno krwawi, ale nie jest na tyle poważna, by wymagała interwencji chirurga. W takiej sytuacji ratownik rekomenduje zastosowanie miejscowego ucisku – to tzw. opatrunek uciskowy.

Zaznacza przy tym, by nie używać dużo siły w przypadku uciskania obrażeń głowy, bo może się to skończyć powstaniem dużego krwiaka (Ariel wyjaśnia, że „pod skórą głowy mamy bardzo niewiele tkanki podskórnej i krew nie będzie miała gdzie się magazynować”). Rany na innych częściach ciała, na przykład na rękach czy nogach, możemy natomiast bez obaw uciskać z dużą siłą, nawet bezpośrednio w miejscu skaleczenia.

Kiedy szyć?
Ratownik zaproszony do studia „Pytania na Śniadanie” udziela również wskazówek tym, którzy nie są pewni, jakiego rodzaju obrażenia „kwalifikują się do szycia”. To przede wszystkim te, które są głębokie i odsłaniają wewnętrzne tkanki. Oprócz tego ekspert rekomenduje również, by wybrać się na pogotowie z raną, która znajduje się w „mocno pracującym” miejscu – na przykład na dłoni między palcem wskazującym a kciukiem.

Kiedy zamierzamy skorzystać z pomocy specjalisty, nie powinniśmy samodzielnie dezynfekować ani opatrywać rany. Wystarczy ją zabezpieczyć na czas transportu do szpitala.

Z daleka od ust!
Na koniec specjalista przestrzega przed „wysysaniem” ran, co, zwłaszcza w przypadku niewielkich skaleczeń na palcach, niemal bezwiednie robi wiele osób. Dlaczego? Bo w jamie ustnej znajduje się bogata flora bakteryjna, której przedstawiciele nie powinni mieć styczności ze świeżą raną. – Nie, nie, nie, ślina odpada – kwituje jednoznacznie ratownik

Źródło: gazeta.pl

Share

Dodaj komentarz