Ludzie uśmiechnięci i wyglądający na szczęśliwych są bardziej doceniani i lubiani przez otoczenie. Dlatego też wszystkie emocjje staramy się tłumić w sobie i ich nie pokazywać.
Nieustannie w dobrej formie, z uśmiechem na twarzy – w końcu entuzjazm czy wydajność to cechy kojarzone z sukcesem i dobrobytem. Coachowie i mówcy motywacyjni hurraoptymistycznie nawołują: „Weź życie w swoje ręce, chcieć to móc”. W księgarniach roi się od publikacji, o tym jak być szczęśliwym: w 10 krokach, w miesiąc, tydzień, już, zaraz, teraz. Jeśli opadasz z sił, doświadczasz smutku, twoje ciało choruje lub, o zgrozo, wpadłeś w depresję, nie pasujesz do tych ram. Otoczenie może wymagać od ciebie, abyś szybko się „naprawił”. Pytanie tylko, kto tu zwariował? Bo może my wszyscy?
Depresja maskowana: czuję się wspaniale, tylko nocami płaczę w poduszkę
„Ludzie boją się depresji. Myślą, że jeśli mam depresję, to zaraz umrę, rozpadnę się, nie będę w stanie przez to przejść” – zauważa psychoterapeutka Monika Tryc – Puchała. „Obecnie wiele osób nie dopuszcza do siebie żadnych stanów charakterystycznych dla depresji: spadku energii, smutku, bezsilności, potrzeby wycofania. Te osoby obsesyjnie – kompulsywnie twierdza, że niezależnie od wszystkiego muszą: pracować, dbać o rodzinę, porządek w domu, działać na przyspieszonych obrotach. Nie potrafią się zatrzymać, choć ich organizm już dawno nie domaga. Czasem nie dają sobie przyzwolenia nawet na chorobę: depresję” – mówi.
„Istnieje coś takiego jak depresja maskowana. Cierpiące na nią osoby w miejscu pracy czy w towarzystwie udają, że nic się nie dzieje albo wręcz odgrywają na wyrost szczęśliwych. Z zewnątrz wydają się tryskać energią, są pobudzeni, a potem wracają do domu i opadają z sił: siedzą i płaczą” – zaznacza psychoterapeuta Bronisław Hońca. „Z tego szumu, tworzenia fasad społecznych, funkcjonowania w roli, wracają do pustki”. Co robić, gdy pojawia się depresja?
Smutek cię nie zabije, a może wskazać drogę
„Warto przyjąć smutek, przyjrzeć się, co depresja chce nam powiedzieć. Dać sobie przyzwolenie, żeby pospać, popłakać, nic nie robić, wycofać się, nie wychodzić do ludzi. Jeśli to zrobimy, po jakimś czasie energia zacznie wracać” – mówi Monika Tryc – Puchała. Smutek nie jest dziurą bez dna. Przeżywany nie narasta, a powoli maleje. „Dojście do prawdziwego znaczenia smutku, poddanie się depresji, paradoksalnie może nauczyć nas kochać siebie i innych w całości – ze wszystkimi ludzkimi aspektami: mocy i niemocy” – zaznacza psychoterapeutka.
Emocje, nawet te uważane za trudne, same w sobie nie mogą nas zabić (w przeciwieństwie do zachowań). Pełnią raczej rolę przewodnika. Prowadzą do mądrości i miłości – choć czasem krętą drogą. Jeśli nie pokusimy się na wybór ścieżek na skróty czy ucieczek w nieodczuwanie, czeka nas nagroda. W innym wypadku na mecie zastaniemy jedynie atrapy szczęścia, a za nimi to przed czym uciekamy: żal, lęki, obawy, rozpacz itp.
Depresja jako reakcja na stratę
„Depresja może wystąpić, gdy osoba aktualnie mierzy się z czymś ponad jej siły np. ciężką chorobą bliskiej osoby, czyjąś śmiercią, rozstaniem – generalnie stratą czegoś lub kogoś. Przyczyna może jednak równie dobrze tkwić w przeszłości” – podkreśla Bronisław Hońca.
„Gdy coś nie zostało przeżyte do końca, psychika się o to upomni. Jeśli w bardzo trudnych momentach życia nie skonfrontujemy się z pojawiającymi się uczuciami: nie wypłaczemy smutku, nie zmierzymy się z bólem, depresja może pojawić się po czasie, aby w końcu domknąć niezakończony proces” – zaznacza Monika Tryc – Puchała.
„Depresja to stan związany z brakiem miłości. Dramatem osoby cierpiącej na zaburzenie jest to, że straciła zdolność kochania. Nie potrafi ani miłości przyjąć, ani jej ofiarować, ale tęskni za nią” – mówi Bronisław Hońca. Za dramatem kryje się jednak szansa.
Depresja rozwojowa – w poszukiwaniu nowych sensów
„Depresja paradoksalnie może być pozytywnym przewartościowaniem” – podkreśla terapeuta. Tak się dzieje np. w przypadku tzw. depresji rozwojowej. „Pojawia się, kiedy dochodzimy do jakiejś ściany w rozwoju osobistym. Kiedy nasze dotychczasowe sposoby funkcjonowania w świecie przestają się sprawdzać. Służyły nam przez np. 30 – 40 lat, a nagle okazuje się, że potrzeba nowej jakości. Tyle że w momencie rozpadu zazwyczaj nie wiemy, gdzie jest i na czym polega nowa droga. Może się wydawać, że jej nie ma” – mówi psychoterapeuta. „Nowy sens prawdopodobnie w tej osobie już zaczął się pojawiać, ale jest bardzo chwiejny. Trzeba go wydobyć, zrobić dla niego miejsce”.
Otoczenie a depresja bliskiego: brak akceptacji to częsta reakcja
„Domownicy i znajomi często nie są zadowoleni z tego, co się dzieje z osobą doświadczającą depresji. Mogą jej nie lubić takiej, nie akceptować. Zauważają, że bliski jest inny niż wcześniej np. małomówny, wyciszony, senny, niezaangażowany” – podkreśla Monika Tryc – Puchała. „Mogą przestraszyć się depresji bliskiego albo nie wierzyć, że mogła ona dotknąć osobę, która zawsze sobie ze wszystkim radziła. Zazwyczaj też wydaje się im, że ta depresja to jest coś nie do uniesienia”.
„Łatwiej przez depresję przejść z osobą, która jest pogodzona ze swoją własną depresyjnością, bo każdy ją w sobie ma. To dla chorego komunikat, że jego stan nie jest niczym złym, że ma prawo czuć się tak jak się czuje. Nie będziemy depresji na siłę wyrzucać. Samo uznanie, że jest potrzebna sprawia, że pacjent może zacząć robić pewne kroki. Jest mu trochę lżej, czuje się rozumiany. Dobrze, jeśli chora osoba może zobaczyć i odczuć, że za depresję nikt jej nie ściga, że może być kochana, będąc w tym smutku” – mówi terapeutka.
Psychoterapia czy farmakoterapia
Przy leczeniu depresji potrzebna jest pomoc specjalisty. Jakiego? „W wielu koncepcjach psychoterapeutycznych zakłada się, że najlepszym sposobem leczenia depresji jest połączenie pychoterapii z farmakoterapią. Idealnie byłoby, gdyby wystarczyła już sama psychoterapia, bo leki tłumią emocje, które trzeba przeżyć. W psychoterapii trudniej pracuje się z osobami, które biorą leki. Jednak nie zawsze bez nich da się zacząć jakąkolwiek pracę, często to przytłumienie emocji okazuje się niezbędne. Farmakoterapia może być potrzebna, żeby dać choremu umęczonemu przez depresję odetchnąć” – podkreśla Bronisław Hońca.
23. lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Obecnie na tę chorobę cierpi ok. 350 mln ludzi na całym świecie, z czego 15-20 proc. stanowią osoby po 65 roku życia. Szacuje się, że do 2030 roku depresja znajdzie się na pierwszym miejscu największych problemów zdrowotnych światowej populacji.
Monika Tryc – Puchała – psychoterapeuta rekomendowany przez Polskie Towarzystwo Psychoterapii Integratywnej, certyfikowany specjalista terapii uzależnień, członek: Polskiej Federacji Psychoterapii, PTPI, PTPU.
Bronisław Hońca – psychoterapeuta integratywny, terapeuta uzależnień. Prowadzi psychoterapię indywidualną oraz terapię par w Warszawie i Trójmieście. Współpracuje z warszawskim ośrodkiem Przychodnia Terapeutyczna.
Źródło: chwilesloneczne.blogspot.com
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.