Wielka afera ujawniona. Teraz Kaczyński będzie się tłumaczył przed całą Polską

Jarosław Kaczyński jest w niemałych tarapatach. Niektórym wydaje się, że mogą robić, co chcą i są wyjęci spod prawa, ale ono obowiązuje wszystkich, nawet jeżeli rządzi się państwem. Szykuje się wielka afera z udziałem prezesa. Będzie musiał się tłumaczyć przed wszystkimi.

Jarosław Kaczyński oraz Prawo i Sprawiedliwość nie dają o sobie zapomnieć nawet na moment. Ciągle dzieją się jakieś afery związane z ich rządem. Ostatnio bardzo głośno było o tym, iż planują wprowadzić kontrowersyjną ustawę dotyczącą przemocy domowej, ale Mateusz Morawiecki załagodził sytuację i podjął decyzje, że zostanie jeszcze raz przygotowana.

Rządowe wypadki

Wcześniej byliśmy świadkami wielu wypadków, w których brały udział kolumny samochodów rządowych. Stłuczka Antoniego Macierewicza, gdzie na naprawę rozbitego auta wydano wiele tysięcy, dwa wypadki z udziałem Beaty Szydło, gdzie sprawa związana z pierwszym z nich ciągnie się do dziś. Bardzo niebezpieczny wypadek prezydenta Andrzeja Dudy, gdzie niespodziewanie wybuchła opona samochodu, którym go przewożono. To tylko część z nich.

Do incydentu z udziałem Jarosława Kaczyńskiego doszło 30 września 2018 roku. W Bydgoszczy w Filharmonii Pomorskiej odbywał się zjazd partii Jarosława Kaczyńskiego. Samorządowcy szykowali się do nadchodzących wyborów. Prezes PiS wraz ze swoim kierowcą też się tam zjawili. Chcieli zaparkować i jechali pod prąd. Zauważył to policjant i zatrzymał ich.

Funkcjonariusz na początku nie wiedział, że zatrzymał prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Chciał ukarania kierowcy za to wykroczenie, jak zwykłego obywatela. Kierowca miał grozić policjantowi, że nie wie kogo wiezie i przez to może stracić pracę. W końcu auto zostało przepuszczone i wjechało na parking.

Jarosław Kaczyński bezkarny?

Przeprowadzono postępowanie, które miało wyjaśnić całe zajście i stwierdzono, że policjant miał rację, ale kierowcy nie ukarano za to, co zrobił. Wtedy to interweniował poseł Brejza z Platformy Obywatelskiej.

– Wnoszę o przeprowadzenie natychmiastowej kontroli tego wydarzenia pod kątem sprawdzenia procedur i zasadności działania kierownictwa MSWiA i KGP (…) Wnoszę ponadto o natychmiastowe ujawnienie notatki służbowej i ujawnienie zapisu tego incydentu z opisem zachowania ochroniarzy Jarosława Kaczyńskiego – napisał poseł.

Policjant sam się zwolnił

Policja twierdziła, że nic kontrowersyjnego się nie zdarzyło. Zastępca Komendanta Głównego Policji napisał, iż kierowca Jarosława Kaczyńskiego nie próbował wymusić niczego na funkcjonariuszu ani mu nie groził.

– Ponadto informuję, że funkcjonariusz zwrócił się 18 października 2018 r. z raportem do Komendanta Miejskiego Policji w Bydgoszczy o zwolnienie go ze służby w policji z dniem 30 listopada. Komendant wydał 26 października rozkaz personalny, w którym (…) zwolnił go ze służby w policji 30 listopada. Nadmieniam, że decyzja Komendanta była podyktowana jedynie prośbą złożoną przez policjanta w sporządzonym raporcie – napisał dalej zastępca komendanta.

Większość jest zdziwiona tym, że policjant sam poprosił o zwolnienie. Zaraz po incydencie z września policja w Bydgoszczy wszczęła postępowanie wyjaśniające względem funkcjonariusza, który zatrzymał auto. Według WP takie polecenie przyszło z samej góry.

Internauci twierdzą, iż Jarosław Kaczyński czuje się wyjęty spod prawa i chce uniknąć kary dla swojego kierowcy. Domagają się, aby dokładniej zbadano sprawę i ukarali winowajcę.

Źródło: pikio.pl

Share

Dodaj komentarz