Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy działa w ten weekend i zbiera pieniądze dla potrzebujących od ponad 20 lat. Mimo tego że Jurkowi Owsiakowi przyświeca godna uwagi idea, nie wszyscy są jego zwolennikami. Do tego grona należała też Ania, dla której ta akcja w przeszłości była obojętna i jakoś specjalnie nie udzielała się w tym temacie. Los niestety postawił na jej drodze problemy, z którymi mogła się zmierzyć dzięki WOŚP.
Napisała do nas list, w którym podzieliła się swoją historią o tym, jak sprzęt zakupiony dzięki akcji WOŚP uratował życie jej nowo narodzonego synka
Nie będę ukrywać, ze w przeszłości nie interesowałam się całą tą akcją, a wręcz mogę powiedzieć, że mnie drażniła. Nie można było przejść w te dni normalnie po ulicy, bo zaraz było się atakowanym przez dzieci zbierające datki do puszek
„Niestety, jak wszyscy wiemy, życie potrafi być bardzo przewrotne i pisze scenariusze, o których nam się nawet nie śniło w najgorszych koszmarach”
Gdy zaszłam w ciążę, cieszyłam się najmocniej na świecie. Nic nigdy nie dało mi tyle dobrej energii, co ten maluszek, którego nosiłam pod sercem. Z mężem byliśmy przeszczęśliwi do czasu porodu… Doszło do komplikacji, w wyniku których lekarze musieli walczyć o życie naszego dziecka. Dniami i nocami trwałam przy nim i wpatrywałam się w inkubator z nadzieją, że wszystko się ułoży. Obok Jasia w innych salach leżały także dzieci w ciężkim stanie. Wszystkie takie malutkie i bezbronne. Akurat to był czas, gdy Jurek Owsiak ponownie zbierał pieniądze dla potrzebujących.
Pamiętam dokładnie słowa pielęgniarek, które przechodziły akurat koło mnie na korytarzu. Mimo że było to pięć lat temu, do dziś rozbrzmiewają mi w uszach te słowa: „I jak można nie być mu wdzięcznym? Przecież te „drobinki” żyją dzięki Wielkiej Orkiestrze”.
I wiecie co? Zrobiło mi się tak głupio i było mi wstyd. Wstyd, że latami lekceważyłam tę akcję, nie patrząc na to, ze ona faktycznie ratuje ludzkie życie. Ignorowałam fakt, że właśnie ten człowiek rozpropagował chęć pomocy innym i poruszył do tego całą Polskę
„Mój synek przeżył. Jest szczęśliwym i zdrowym przedszkolakiem. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że zawdzięczamy to WOŚP”
Dlatego też co roku pomagam, jak tylko mogę. Stoję z puszką, udostępniam aukcję i udzielam się na innych płaszczyznach. Dzięki temu, że w mediach jest taki szum, naprawdę ratowani są ludzie! Dlatego też gdy mam do czynienia z takimi sceptykami, jak ja sprzed lat, staram im się przedstawić nasz przykład jako dowód tego, że naprawdę ta akcja niesie dobro!
Nie próbuję jedynie wchodzić w słownie potyczki z ludźmi, którzy są pełni agresji, bo nie widzę sensu takiej polemiki. Doświadczyłam tego w sumie w tym roku, gdy ogłosiłam na Wigilii u teściów, że będę zbierać pieniądze dla WOŚP. Teść niestety nie pała sympatią do tej akcji i swoje zdanie wyraża w bezpośredni sposób, nie biorąc pod uwagę tego, że dzięki Jurkowi jego wnuk żyje…
„Ania, jak możesz dawać dobrowolnie komuś pieniądze do portfela? Sponsorujesz Jurka? Powiem Ci, że musicie mieć za dużo pieniędzy”.
Nie mam zamiaru się z tym mierzyć, walczyć i przekonywać, ale ojciec mojego męża zachowuje się tak, jakby nie znał prawdy o tym, co spotkało naszą rodzinę! Robię to, co uważam za słuszne i wiem, że WOŚP pomaga!
Do której grupy Ty należysz?
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.