Kaczyńska nie wytrzymała. Co ją tak zirytowało?

Miał być tekst o kontrowersyjnym, anonimowym artyście Banksy’m, a wyszło o katastrofie Tu-154M pod Smoleńskiem. Myśl tragicznie zmarłej córki pary prezydenckiej urwała się, gdy – jak relacjonuje – jedno z dzieci poskarżyło się na nauczyciela WOS. Co takiego zrobił? Miał powiedzieć, że „jak Rosja się zdenerwuje o ten samolot i brzozę, to będzie wojna”. Tej wypowiedzi belfra Kaczyńska nie dała rady zmilczeć. Banksy będzie musiał poczekać…

Felieton Marty Kaczyńskiej w tygodniku „Sieci” zaczyna się spokojnie. Nikomu, kto przeczyta dwa pierwsze zdania, nie wpadłoby do głowy, jaki będzie finał. „To miał być tekst o Banksym, o kolejnym artystycznym happeningu twórcy, którego dane pozostają nieznane” – zaczyna Kaczyńska. Szybko przekierowuje swój wywód na poważniejszy ton – rozpoczyna rozważania etyczno-filozoficzne na kanwie eksperymentu, którego dokonał artysta.

Banksy wystawił jedno ze swoich dzieł w domu aukcyjnym Sotheby’s. Gdy przypieczętowano kwotę 1 mln funtów, obraz zniknął w niszczarce, a już za chwilę kwotę… podwojono! „Obserwatorom tego swoistego żartu uświadomił, że żyjemy w czasach odwrócenia pojęć, totalnego zamieszania w sferze wartości i zachwiania stałych punktów odniesienia” – napisała Kaczyńska, co – jak się zaraz okaże – było już pewną zajawką tego, co wydarzy się za chwilę.

I tu właśnie wkracza jedno z dzieci pani Marty. Gdy była ona w samym środku twórczego procesu, usłyszała komentarz nauczyciela Wiedzy o Społeczeństwie (WOS), który totalnie zbił ją z tropu. Wykładowca miał opowiadać podczas lekcji, że „jak Rosja zdenerwuje się o ten samolot i brzozę, to będzie wojna”. Tego pani Marta nie wytrzymała i już wiedziała, że Banksy będzie musiał poczekać na swój felieton.

„O tym, że nastąpiła dehumanizacja katastrofy smoleńskiej pisałam już kilka lat temu” – zmienia temat Kaczyńska. „Wymiar ludzki wymagający zawsze tak samo godnych określeń w obliczu śmierci został zatarty. W debacie publicznej oponenci walczących o wyjaśnienie przyczyn rozbicia Tu-154M używali obraźliwego, drwiącego tonu, który przeniknął do społeczeństwa na tyle skutecznie, by został usłyszanym z ust pedagoga w szkole” – podsumowała nie kryjąc oburzenia.

Córka pary prezydenckiej jest przekonana, że za takie i podobne postawy odpowiedzialna jest, nie kto inny, jak Platforma Obywatelska. „Lata rządów PO, które można podsumować stopklatką z czekoladowym orłem i taśmami z opowieścią o „kamieni kupie”, sprzyjały ugruntowaniu opisanych postaw” – grzmi na łamach tygodnika braci Karnowskich Kaczyńska. I tak – od Banksy’ego, przez belfra, a następnie Smoleńsk, znów wyszło na to, że to wszystko wina Tuska…

Źródło: fakt.pl

Share

Dodaj komentarz