W 2015 roku, u 4-letniego chłopca z Ukrainy, Andreja Semilet, zdiagnozowano raka krwi. To ciężka choroba, która wymaga drogiego leczenia (około $35,000). Niestety, rodzina Andreja nie miała takich pieniędzy, dlatego mama chłopca była gotowa zrobić już ostateczny krok i sprzedać mieszkanie. Ale pomoc przyszła z nieoczekiwanej strony.
Andrej zaczął szyć pluszowe zabawki, żeby zapracować na swoje własne leczenie. Ludzie też nie pozostali obojętni i zaczęli pomagać. Jakie było przeznaczenie chłopca i jak zakończyła się ta poruszająca historia?

1
Bałwanki na ratunek
Kiedy większość ludzi przygotowuje się, aby świętować Nowy Rok, mały 4-letni Andrej przebywał w szpitalu. Została mu postawiona straszna diagnoza – białaczka. Na Ukrainie, nie mogli mu pomóc, więc wyjście było jedno – leczenie w państwowym naukowym centrum w Białorusi. Aby to zrobić, należało zebrać $35,000, a rodzina nie mogła sobie na to pozwolić. Mama chłopca pukała w każde drzwi i prosiła o pomoc. Niestety, nawet to nie pomagało…

2
Jednak, żeby jakoś spożytkować swoją energię i odciągnąć swoją uwagę od ilości bolesnych i nieprzyjemnych zabiegów, mama przyniosła do szpitala skarpetki, ryż i flamastry. Razem zrobili przepięknego bałwanka. Nagle, nieoczekiwanie pojawił się pomysł, aby sprzedawać takie zabawki.
Z początku robieniem bałwanów zajęła się mama i babcia, a Andrej tylko je dekorował.

3
Ale później w to zajęcie zaangażował się także chłopiec. On z przyjemnością szył miłe zabawki i święcie wierzył, że one na pewno pomogą mu przezwyciężyć chorobę. W tym samym czasie mama chodziła do charytatywnych fundacji, błagała o pomoc z ekranu telewizora i przygotowywała dokumenty do sprzedaży lokum.

4
Cuda się zdarzają
Do końca zbiórki zostały ostatnie dni, a potrzebnej sumy nie udało się zebrać. Nagle, telefon mamy zawiadomił o przelewie pieniężnym na jej konto bankowe. Jak się okazało, historia Andreja poruszyła ludzi z różnych krajów, nawet oni nie pozostali obojętni na niedolę małego chłopca i jego rodziny. Telefon przez 5 dni nie przestawał dzwonić.
Cuda jednak się zdarzają! Udało się zebrać $35,000 i chłopiec mógł zacząć leczenie.

5
Mimo tego, że Andrej póki co, nie może chodzić do przedszkola, jego edukacja będzie odbywała się na początku w domu, ale udało się zachować najważniejsze – życie. Prognozy lekarzy są pozytywne, chłopiec stopniowo wraca do normalnego życia.
Pierwszego bałwana, jako symbol zwycięstwa i wiary w dobroduszność, rodzina zatrzymała do dziś. Mimo, że został wcześniej kupiony, pieniądze za niego trafiły na rachunek, ale kupujący zostawił bałwanka chłopcu, jako przypomnienie, że nigdy nie należy się poddawać.

6
Ten mały chłopczyk pokazał, że trzeba nie tylko wierzyć i mieć nadzieję na cuda, ale też robić coś, aby się spełniły. Tylko tak można pokonać trudności i osiągnąć upragniony rezultat. Oddychajcie pełną piersią i doceniajcie każdy moment, spędzony z rodziną.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.