Zenek Martyniuk ma same kłopoty ze swoim synem. Ostatnie miesiące były dla nich wyjątkowo ciężkie. Po wielu rozprawach Daniel M. został ostatecznie skazany prawomocnym wyrokiem, który jest dla niego bardzo niekorzystny. Jeśli nie będzie przestrzegał nakazu, który wydał sąd – trafi do więzienia.
Zenek Martyniuk stara się pomóc swojemu synowi. Ten jednak ma na swoim koncie kilka skandali, o których w Polsce jest bardzo głośno. Ostatecznie jego wybryk, czyli jazda samochodem po pijanemu, która miała miejsce w ubiegłym roku, został ukarany prawomocnym wyrokiem. Sprawa sądowa miała miejsce w Suwałkach. Syn Martyniuka nawet nie wstawił się na tę rozprawę.
Zenek Martyniuk ma same kłopoty z synem
Danielem szczególnie mocno media zainteresowały się, gdy ten porzucił swoją żonę w zaawansowanej ciąży. To właśnie wtedy fani Zenka zainteresowali się życiem prywatnym jego syna, które to okazało się być wyjątkowo burzliwe. Wówczas wyszły też na jaw dzienne wybryki, w których ten uczestniczył.
Szczególnie wstrząsająca sytuacja miała miejsce w Sztabinie, gdzie Daniel został zatrzymany. Drogówka zauważyła kierowcę, który znacznie przekroczył prędkość. Kluczowym elementem sytuacji okazała się kontrola trzeźwości Daniela. W wydychanym powietrzu syn Martyniuka miał prawie 0,8 promila. Nie dość, że był pijany, to jeszcze jechał bardzo szybko. Brawurowa jazda, a także stan nietrzeźwości oznacza w tym przypadku skierowanie sprawy do sądu.
Tak też się stało. Doszło więc do rozprawy w sądzie pierwsze instancji. Daniel M. usłyszał wówczas zakaz prowadzenia samochodu na okres trzech lat. Nie chciał się z tym faktem pogodzić. Postanowił więc odwołać się od usłyszanego w Augustowie wyroku. Złożył apelację do Sądu Okręgowego w Suwałkach. Wyznaczono kolejną rozprawę.
Co najbardziej niezrozumiałe i wręcz kuriozalne w tej sytuacji – Daniel M. nie pojawił się na na kolejnej rozprawie. To bardzo dziwne, przecież bardzo zależało mu na tym, aby wyrok został zmieniony na bardziej korzystny i, według niego, bardziej adekwatny wobec przewinienia. W tej sytuacji jednak sąd potraktował jego nieobecność bardzo surowo i podtrzymał trzyletni zakaz prowadzenia samochodów. Dodatkowo Daniel musi zapłacić pięć tysięcy złotych, które przekazane mają zostać na cele charytatywne.
– Jeśli złamie wyrok sądu i usiądzie za kierownicą samochodu, dopuści się przestępstwa, za które grozi mu od trzech miesięcy do nawet pięciu lat więzienia – powiedział dla „Super Expressu” sędzia Marcin Walczak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach.
Źródło: pikio.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.