Abp Głódź miał być źródłem informacji nie tylko wywiadu wojskowego, ale też SB

Ważne informacje z Watykanu miał przekazywać Służbie Bezpieczeństwa PRL abp Sławoj Leszek Głódź – wynika z dokumentów, opisanych przez Wirtualną Polskę. Nie jest jasne, czy duchowny przekazywał informacje świadomie, czy był wykorzystywany przez służby.

Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź był nieświadomym informatorem wywiadu wojskowego PRL, kiedy w latach 80. pracował w Watykanie – takie informacje ujawnili w czerwcu dziennikarze „Rzeczpospolitej” i Onet.pl. Komentując te doniesienia, duchowny oświadczył, że „padł ofiarą systemu, który podstępnie osaczał pracujących w Kurii Rzymskiej Polaków”. „Byłem ofiarą inwigilacji, ale nigdy nie podjąłem żadnej współpracy ze służbami” – zapewniał.

Teraz wyszło na jaw, że Głódź był źródłem informacji nie tylko dla służb wojskowych, ale też cywilnych. Wirtualna Polska opisuje dokumenty, z których wynika, że biskup był w latach 80. był zarejestrowany przez wywiad cywilny MSW PRL o pseudonimie „Guastar”.

Na podstawie informacji od „Guastara” rzymska placówka wywiadu informowała centralę w Warszawie m.in. o kulisach odejścia arcybiskupa, który był w Watykanie odpowiedzialny na przywrócenie stosunków z państwami naszego regionu czy też obrad Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich. Inne informacje dotyczyły bliskiego współpracownika Jana Pawła II. WP.pl zwraca uwagę, że meldunków oznaczonych jako pochodzących od „Guastara” było stosunkowo niewiele, zawierały jednak ważne informacje z bliskiego otoczenia papieża. W dzienniku rejestracyjnym MSW „Guastar” jest opisany jako „Głódź Sławoj Leszek, ksiądz, urodzony 13 sierpnia 1945 roku” – co odpowiada danym dzisiejszego metropolity gdańskiego.

Część akt, które go dotyczą, może znajdować się w wciąż tajnym Zbiorze Zastrzeżonym. Dziennikarz Leszek Szymowski rozmawiał z oficerem wywiadu PRL, który odbierał m.in. informacje uzyskane od „Guastara”. Przyznał on, że agentem o pseudonimie „Guastar” był ksiądz Głódź. Jednak to, że był zarejestrowany – podkreślił – nie musi oznaczać, że był świadomym informatorem. Zdarzało się bowiem, że agenta rejestrowano bez jego wiedzy i zgody, choć było to sprzeczne z zasadami działania służb PRL. Arcybiskup Głódź przez wiele tygodni nie odpowiedział na pytania i prośbę o komentarz.

Źródło: wiadomosci.gazeta.pl

Share

Dodaj komentarz