Piotr Fronczewski w rozmowie z Michałem Figurskim w Radiu Zet zdradził, że kilka miesięcy temu miał atak serca. 73-letni aktor trafił na stół operacyjny.
Piotr Fronczewski zdradził, że problemy z sercem ma już od dawna.
– Jestem człowiekiem arytmicznym… w sensie kardiologicznym – powiedział aktor w rozmowie z Michałem Figurskim w Radiu Zet. – Od dłuższego czasu mi to towarzyszy, do tego pojawiły się napadowe migotania przedsionków, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Oswojony byłem ze swoją arytmią.
To, co wydarzyło się feralnego dnia, kiedy doszło do ataku serca, nie przypominało jednak dotychczasowych objawów problemów zdrowotnych.
Fronczewski wspominał, że wybrał się do kina, był zrelaksowany i rozluźniony.
– I nagle coś zaczęło się dziać w klatce, ale to było coś innego od tego, do czego byłem przyzwyczajony – opowiadał.
– Pierwszy atak był agresywny, nie wiedziałem, czy serce wyskoczy mi uszami, nosem, ustami – mówił. – Opuściłem salę kinową, wsiadłem w samochód i nie wiedziałem, co robić – może pojadę do domu, może wezwę karetkę….
Ostatecznie zdecydował się pojechać sam do szpitala.
– Postanowiłem jechać, jechałem tak, jak się dało – po trawniku, po torach tramwajowych na moją ulubioną Hożą na oddział kardiologiczny – zdradził. – Tam stwierdzono to, co trzeba było stwierdzić.
Fronczewski wyjaśnił, że z powodu braku reakcji farmakologicznej, „trzepnięto” go i zastosowano kardiowersję, czyli uśpiono go, a potem wybudzono, zanim jeszcze zdążyły pojawić się sny.
– W tej chwili jestem naprawiony – zapewnił na koniec.
Źródło: kultura.onet.pl