Niemal codziennie gra koncerty. Nie odmawia autografów, a wakacje planuje na styczeń. Czy Sławomir Zapała (36 l.) ma dość życia na walizkach? Jak wygląda jego życie z Magdaleną „Kajrą” Kajrowicz? Opowiedział o tym w rozmowie z „Naszymi Melodiami”.
„Nasze Melodie”: Niedawno zakończył się czas Wielkanocy. Jak wspomina pan te dni?
Sławomir Zapała: W ciągu roku dużo czasu spędzam z żoną w trasie. Dla nas to był moment długo wyczekiwanych gwarnych i radosnych spotkań rodzinnych. Nie zabrakło pisanek, żuru, ćwikły i pieczeni. O mazurki zadbała teściowa, a o paschę – Kajra. Doceniam te chwile, tym bardziej że już zaczynamy grać koncerty plenerowe i będzie tak aż do późnej jesieni. Potem hale, kluby muzyczne i trasy międzynarodowe. Czas na odpoczynek nadejdzie w styczniu.
Wyjazd raz na rok musi być wyjątkowy. Gdzie spędził pan swój ostatni urlop?
– Byliśmy w Azji. Choć otoczenie nas zachwyciło, to największą egzotyką okazało się to, że przez miesiąc spaliśmy w jednym miejscu i codziennie jedliśmy trzy ciepłe posiłki. Po koncertowym roku to było spełnienie marzeń – czas tylko dla rodziny. Wyłączyliśmy telefony i całkowicie odcięliśmy się od świata. Warto to zrobić raz na jakiś czas.
Razem w domu i w pracy. Jesteście z Kajrą praktycznie nierozłączni. Nigdy nie macie siebie dość?
– Nie. Przyjaźnimy się i mamy dla siebie dużo wyrozumiałości. Zwłaszcza w czasie trwania tras koncertowych. Poza tym projekt „Sławomir” to nasz duet i nie wyobrażam sobie koncertu bez żony.
Jak na co dzień dzielicie się obowiązkami? Czy ożenił się pan z „Megierą”, o której pan śpiewał?
– W domu niepodzielnie króluje moja żona. Jestem szczęśliwy, bo wokół siebie potrafi wnieść piękno i klasę. Ja głównie odpowiadam za kwestie muzyczne. Piosenka „Megiera” powstała pod wpływem kłótni z żoną. Właściwie to ja tylko słuchałem Kajry, a ona krzyczała. Potem postanowiłem jej coś zagrać na gitarze i to rozładowało napięcie. Kiedy traktuje się życie z poczuciem humoru, jest o wiele lżej.
Kto zajmuje się waszym synkiem, kiedy jesteście w trasie?
– Jeśli to dłuższe wyjazdy, to Kordian jedzie z nami. Zwykle towarzyszy nam też nasza kuzynka, która pomaga w opiece. Dla mnie to bardzo ważne, żeby być razem. Pracujemy na własnych zasadach i w tej kwestii nie musimy iść na żadne kompromisy. Kordian lubi podróżować i chętnie towarzyszy nam w czasie prób. Dobrze zna też słowa naszych piosenek. Jego ulubiony utwór to „Nic się nie stało”.
Jak wygląda typowy dzień w trasie? Stołujecie się w restauracjach, czy macie zamówioną dietę pudełkową?
– Jadamy w miejscach koncertów i zawsze staramy się próbować lokalnych specjałów. W ten sposób poznajemy bogatą polską kuchnię. Mamy taki przesąd, że jaki zjemy posiłek, taki gramy koncert. To się nam zawsze sprawdza.
Na koncerty Sławomira przybywają tłumy. Ale nie wszyscy reagują entuzjastycznie na wasze występy…
– Jeśli ludzie mają konstruktywne uwagi, to poprawiamy nasz projekt. Ale działa mocny Funclub, który skutecznie broni Sławomira. Nasz zespół zwykle budzi pozytywne emocje i to nas cieszy.
Miewa pan czasem dość fanów? Na pewno zaczepiają przy każdej możliwej okazji?
– Po koncertach wychodzimy do naszych fanów rozdawać autografy, zdjęcia i podpisywać płyty. To często trwa dłużej niż sam koncert. Ludzie tego potrzebują i my to czujemy. Natomiast, kiedy jesteśmy po pracy, na spacerze z dzieckiem, to chcemy mieć odrobinę prywatności i ją chronimy. Wtedy nie jesteśmy otwarci na fanów.
Ale nie przepada pan za „ściankami” podczas oficjalnych imprez?
– Nie lubię wspinaczki. To obciąża stawy, a ja jako gitarzysta nie mógłbym sobie pozwolić na kontuzję (śmiech). Tak na poważnie, to jestem zajęty i wolę spędzać czas z rodziną.
Promowanie nowego show, jaki zrealizuje pan dla Polsatu, będzie jednak wymagało takich spotkań…
„Piosenki z drugiej ręki” są wyjątkową galą koncertową polskich internautów. Będziemy na nich przedstawiać piosenki, które w ciągu minionych lat stały się przebojami w internecie. Poprowadzimy te występy z Kajrą wraz z Krzysztofem Ibiszem oraz Cyber Marianem. Jestem przekonany, że dla wszystkich zapowiada się świetna zabawa.
Źródło: pomponik.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.