Jej niebywałej urodzie nie był w stanie oprzeć się nawet słynny Zbigniew Cybulski (+55 l.). Ewa Lassek (+62 l.) dała mu jednak kosza, co bardzo przeżył. Wyjechał na Wybrzeże, ona wyszła za mąż za znanego reżysera. Wtedy zaczął się dramat…
Początek lat 50., Kraków. Wyższa Szkoła Aktorska mieści się w starej kamienicy przy ulicy Szpitalnej, w opalanym piecami mieszkaniu, przekazanym przez scenografa i reżysera Karola Frycza. Wszyscy studenci się znają. Na drugim roku studiują m.in. Leszek Herdegen, Kalina Jędrusik, Bogumił Kobiela i Zbigniew Cybulski. Na pierwszy właśnie dostali się Bogusz Bilewski i Witold Pyrkosz.
Studentką trzeciego roku jest ciemnowłosa Ewa Lassek. Zgrabna, atrakcyjna, dobrze ubrana. Uchodzi za najpiękniejszą dziewczynę na uczelni. Nic więc dziwnego, że kochliwy, choć nieśmiały Zbigniew Cybulski, traci dla niej głowę.
Jego koledzy i jej koleżanki od początku przeczuwają, że z tej miłości nic nie będzie. Ona urodziła się w Stanisławowie, on w dworku Kniaże blisko Śniatynia, ale poza kresowym pochodzeniem wszystko ich dzieli.
Ona pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny, w Krakowie mają piękne mieszkanie. On jest biedny jak mysz kościelna, mieszka w sublokatorskich pokojach.
Jego największy skarb to płaszcz z podpinką Burberry z paczek UNRRA. Musi pracować, pomaga też młodszemu bratu, bo schorowany ojciec nie jest w stanie ich utrzymać. Ma szkorbut i żółkną mu zęby, bo nie stać go na proszek ani pastę. Od połowy miesiąca je tylko raz dziennie. Ma ambicje, ale na razie nic nie zapowiada, żeby jego sytuacja miała się zmienić.
Ewa Lassek nie angażuje się w związek. Ale pozwala się adorować. Czasem przez koleżanki podają sobie ze Zbyszkiem listy i zasuszone płatki kwiatów.
„Wpadłeś, Zbysiu” – szydzą koledzy. On odpowiada, że kocha się w Ewie „tylko psychicznie”. Gdy wystaje pod oknami jej mieszkania, dziewczyna czasem schodzi do niego na chwilę, ale koleżankom powtarza, że nazwisko Lassek – przez dwa s! – nobilituje.
W końcu daje mu kosza. Zrozpaczony Zbyszek prosi o rozmowę mamę Ewy. Mówi jej, że kiedy już będzie znanym aktorem, przyjedzie i weźmie jej córkę tak jak popielniczkę – teatralnym gestem bierze stojący na stole przedmiot. Nic nie uzyskuje.
Matka prosiła, by wrócił
Kiedy więc latem 1953 r. Cybulski otrzymuje od Lidii Zamkow propozycję angażu do powstającego właśnie Teatru Wybrzeże, opuszcza Kraków bez żalu. Jadą z nim koledzy i koleżanki – absolwenci Wyższej Szkoły Aktorskiej. Na Wybrzeżu stanie się sławny, tak jak zapowiedział.
Podobno matka Ewy przyjedzie do niego prosić, by wrócił do jej córki. Na próżno. Tymczasem Ewa angażuje się w Teatrze Śląskim w Katowicach.
Ewa Lassek spędzi na śląskiej scenie 12 lat. Tutaj zbliży się z kolegą ze szkoły teatralnej z młodszego rocznika, Jerzym Jarockim. Pod koniec lat 50. są już parą. Niedługo potem zostaną małżeństwem i wrócą do Krakowa.
Już w Katowicach aktorka zaczęła miewać problemy z alkoholem.
To było u niej w jakimś stopniu rodzinne: jej brat Adam był alkoholikiem, alkohol stał się przyczyną jego przedwczesnej śmierci. Z powodu picia straciła nawet pracę – przywrócono ją po interwencji Jarockiego.
W Krakowie było jeszcze gorzej. Tym bardziej, że w środowisku spędzało się wspólnie całe dnie i noce, a alkohol lał się strumieniami. Po spektaklu – na rozluźnienie, przed spektaklem – dla kurażu.
W garderobie, mieszkaniu, restauracji SPATiF-u przy Placu Szczepańskim. Trudno było sobie wyobrazić spotkanie towarzyskie bez alkoholu.
Stan powszechnego środowiskowego zbratania pogłębiała sytuacja mieszkaniowa: mieszkano blisko siebie, niektórzy aktorzy i reżyserzy, jak Konrad Swinarski czy Ewa Lassek i Jerzy Jarocki, w pierwszych krakowskich latach zajmowali pokoje teatralne nad sceną.
Teatr był ich całym światem. Jarocki pochłonięty był nim bez reszty. Mówiono, że tylko za pośrednictwem sztuki teatralnej potrafił wyrażać emocje. Cenił Ewę jako aktorkę, ale nie obsadzał jej często w sztukach, które reżyserował.
Jednak liczył się z jej zdaniem. Ona z kolei uważała go za wybitnego twórcę. Kochali się, ale wspólne życie stawało się męką. Przyjście na świat córki Bogdany (zwanej Naną) oznaczało kolejne problemy.
Dziecko urodziło się z poważną wadą nóżki. Oboje zrobili wiele, by wyprowadzić je z kalectwa: mała przeszła operacje, spędzała miesiące w szpitalach i sanatoriach. Jarocki umożliwił jej trzyletnią kurację na Syberii.
Elżbieta Konieczna, autorka biografii reżysera, stworzonej na podstawie rozmów ze znajomymi rodziny pisze, że właśnie wtedy choroba alkoholowa Ewy Lassek nasiliła się.
Była też wobec córki twarda i nieustępliwa. Stworzyła zasady, których sama nie była w stanie przestrzegać.
Z czasem alkoholowe sytuacje stawały się coraz bardziej kłopotliwe. Barbara Horawianka pamięta, jak w latach 70. Jerzy Jarocki dzwonił do jej męża, Mieczysława Voita, z prośbą, by zabrał pijaną Ewę z prób „Ślubu” w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, bo wygłaszała uwagi i „reżyserowała mu spektakl”. Voit, który znał Lassek ze studiów, przyjeżdżał i gdzieś ją zabierał. Rozumiał ją doskonale. Sam też był alkoholikiem.
Grała coraz mniej
W latach 70. Ewa Lassek i Jerzy Jarocki rozwiedli się. Jeszcze w trakcie małżeństwa z Ewą reżyser znów został ojcem. Tym razem urodził mu się syn. Związek z jego matką nie przetrwał. Aktorka grała coraz mniej. Reżyserzy bali się ją obsadzać. Zdarzało się, że z powodu jej niedyspozycji trzeba było odwołać spektakl.
Upijała się też po występie, wtedy koledzy odwozili ją do domu. Kiedyś spadła ze sceny – całą winę zwaliła na scenografa.
Przez lata wykładała w szkole teatralnej. Wielką wagę przykładała do techniki aktorskiej, głosu, wymowy, gestu. Wymagała od studentów znajomości teatralnych konwencji. Była lubiana, choć potrafiła przyjść na zajęcia, tak jak na spektakl, niedysponowana, albo upić się w przerwie. Tolerowano tę sytuację, a wręcz chroniono ją.
Kiedy Jerzy Trela, sekretarz uczelnianej organizacji partyjnej, został w tej sprawie wezwany do komitetu PZPR, odpowiedział podobno: „No to co z tego, że – k… – pije, ale dobrze uczy!”.
Uczniami Ewy Lassek są m.in. Krzysztof Globisz i Dorota Segda. Ta ostatnia jest od kilku lat rektorem Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie.
Na ścianie jej gabinetu wisi oprawione w ramki zdjęcie Mistrzyni.
Pod koniec lat 80. zawodową szansę dał Ewie Lassek Andrzej Wajda, obsadzając ją w roli Gertrudy w „Hamlecie”. Współpraca podczas prób układała im się źle, a na premierę aktorka przyszła pijana.
Mimo to zagrała. Następnego dnia Andrzej Wajda zdjął ją z roli i powierzył zastępstwo Dorocie Pomykale. To ona pojechała na tournée po Japonii. Zespół zagrał tam ponad 30 razy, sztuka cieszyła się wielkim powodzeniem.
Dla Ewy Lassek był to wielki zawodowy cios. Tym bardziej, że zdiagnozowano u niej chorobę nowotworową, wiedziała więc, że nie pozostało jej wiele czasu.
Ostatnie miesiące życia spędziła w mieszkaniu, a potem szpitalu. Zapomniana…
Źródło: pomponik.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.